Kilku europejskich projektantów i producentów czterokołowców ciężkich (L7e) zawiązało Microcars Coalition, koalicję, której celem będzie promowanie pojazdów elektrycznych mniejszych niż typowe samochody, ale nadal nadających się do podróżowania w mieście. W skład organizacji wchodzi Microlino (Szwajcaria), City Transformer (Izrael) i Circle SAS (Francja), firmy mają nadzieję, że wkrótce dołączą do niej kolejni członkowie.

Czterokołowiec zamiast samochodu? Niegłupia idea

Koalicja ma zamiar lobbować za korzystnymi rozwiązaniami dotyczącymi (do)finansowań i opodatkowaniem czterokołowców, by potencjalni nabywcy nowych aut czuli się zachęceni do zakupu czegoś mniejszego niż pełnowymiarowy samochód. Mikrosamochody – to inna nazwa pojazdów tej kategorii – powinny ich zdaniem posiadać większe przywileje w ruchu miejskim i na parkingach.

Organizacja przypomina, że czterokołowce lekkie (pojazdy kategorii L6e, np. Citroen Ami) są ograniczone pod względem mocy i szybkości, dlatego nie mogą się poruszać po wszystkich kategoriach dróg. Czterokołowce ciężkie (L7e) z kolei mogą jeździć tam, gdzie samochody, dlatego w wielu wypadkach mogą je zastąpić i „być rozwiązaniem dla licznych problemów społecznych” (źródło).

Użycie mikrosamochodów wiąże się jednocześnie z mniejszymi zanieczyszczeniami, mniejszym ruchem, większą sprawnością energetyczną, większym poziomem bezpieczeństwa dla przechodniów i rowerzystów, a przede wszystkim – większą ilością przestrzeni na zieleń, argumentują dalej przedstawiciele koalicji. Powołują się przy okazji na badania, z których wynika, że jedna trzecia kierowców klasycznych pojazdów nie chce pogodzić się z alternatywnymi środkami transportu (komunikacja miejska, rowery, inne), które są im proponowane zamiast aut. Tacy ludzie powinni mieć do dyspozycji czterokołowiec, wydają się konkludować przedstawiciele organizacji.

Najtańszy czterokołowiec w ofercie Micro, Microlino Urban, kosztuje od 17 990 euro (równowartość 80 200 zł), ma silnik o mocy 12,5 kW/17 KM, baterię o pojemności 6 kWh i obiecuje do 91 jednostek WLTP zasięgu. W kabinie mieszczą się dwie osoby.

Pan Tadeusz uważa, że czterokołowce są nieuniknione, ale ich ceny muszą zjechać do akceptowalnego poziomu:

Stoję na stanowisku że wózek golfowy jest ostatecznym stadium ewolucji mobilności miejskiej.

Z jednej strony rowery mają opcję cargo, z drugiej mamy L6e i podobne.

Oczywiście są SUVy etc., ale z myślą o tej kategorii zwłaszcza usuwa się ruch samochodowy z miast. Jeżeli motoryzacja w centrach ma przetrwać, to musi pójść w przeciwnym kierunku.

Precedens istnieje w postacji Peachtree city w stanie Georgia:

https://visitpeachtreecity….

Natomiast 80k to według mnie grubo za dużo za L7e. Kei cary kosztują typowo około 1-1.5mln JPY, czyli ~30-45kPLN przy obecnym kursie. Melexy schodzą jeszcze taniej. Jeżeli to ma się przyjąć to musi być finansowa zachęta.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 3.8]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: