Baterie Li-ion oparte na ogniwach wysokoniklowych ulegają gwałtownemu samozapłonowi, gdy są naładowane do pełna i zostaną fizycznie uszkodzone (np. przekłute lub zgniecione). Koncern Stellantis uznał, że musi sobie z tym poradzić. Firma zgłosiła wniosek patentowy na układ wydechowy do baterii, który stanowi element systemu gaszenia ogniw w obrębie pojemnika akumulatora. Chodzi o odprowadzenie spalin, ale też o częściowe ich przefiltrowanie.

Wydech w baterii

Wniosek patentowy zauważył portal Green Car Reports, opublikowano go kilka tygodni temu a zgłoszono w 2023 roku. Zawarty w nim układ wydechowy wygląda dokładnie tak, jak w aucie spalinowym, składa się z zamkniętego zaworu, rury i tłumika (część po prawej stronie). W rurze i tłumiku znajduje się wlot cieczy z substancjami chemicznymi, które mają przechwycić przynajmniej część produktów spalania ogniw Li-ion. Dym z płonącej baterii może jawić się przerażająco, bywa smołowato czarny, bo w jego składzie jest sadza (grafit z anod):

Jednak „wydech” to tylko część zestawu. Układ składa się jeszcze ze zbiornika z chemikaliami oraz systemu chłodzącego, nie mówiąc o pozostałych typowych elementach zespołu bateryjno-napędowego. Trudno powiedzieć, czy płyn chłodzący może być jednocześnie płynem gaszącym ogniwa, Stellantis nie sugeruje niczego takiego. Sam „wydech” prawdopodobnie będzie kierował gazy poza kabinę i przy okazji pomoże firmie w… zarobieniu na corocznych serwisach, bo przecież „exhaust treatment fluid” będzie się starzał, więc musi podlegać wymianie co dwa-trzy lata.

Nic nam nie wiadomo, żeby inni producenci używali podobnego rozwiązania, ba, nie słyszeliśmy o nim nawet w przypadku samochodów koncernu Stellantis, chociaż w pojemnikach faktycznie są zawory odprowadzające nadmiar gazów. Część firm stosuje mniej podatne na ogień ogniwa LFP, inni zatapiają ogniwa wysokoniklowe w polimerach, które blokują rozwój płomienia – praktyka pokazuje, że jest to rozwiązanie o wysokiej skuteczności. Wykorzystywane bywają też dna baterii, które topią się w niższych temperaturach niż pokrywy, żeby w razie rozwiniętego pożaru ogniwa przetopiły metal i wypadły pod samochód.

Jednak fizyczne uszkodzenie akumulatora i ogniw zawsze będzie problematyczne, ponieważ aby do niego doszło, potrzebne są siły uszkadzające konstrukcję nośną a więc także klatkę kabiny – a przy takich przeciążeniach kłopoty mają również ludzie.

Schemat budowy Tesli Model Y. Bateria znajduje się w podłodze (c) Tesla

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 1 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: