Prowincja Haut-Katanga w Kongo to obszar, na którym dominuje przemysł wydobywczy. Są tam między innymi kopalnie kobaltu, kluczowego pierwiastka w produkcji ogniw Li-ion. Jednak władze państwowe uruchomiły tam właśnie 48-godzinną blokadę, ponieważ w regionie u dwóch osób wykryto wirusa.
Dwa dni przestoju to nie katastrofa, ale co będzie dalej?
Zamknięcie prowincji na dwa dni nie zaburzy szczególnie łańcucha dostaw, jednak doświadczenia z innych krajów pokazują, że wykrycie wirusa u pierwszych kilku osób zwiastowało lawinę zachorowań. Parodniowe przestoje zmieniają się w kwarantanny trwające całymi tygodniami, idącymi w miesiące nawet wtedy, gdy kraj staje na wysokości zadania i reaguje szybko.
Tak długa przerwa właściwie zrywa dystrybucję pierwiastka. Zakłady wytwarzające ogniwa, które będą mogły już wrócić do normalnego rytmu pracy, nie zrobią tego, ponieważ nie będą dysponowały surowcami. Tymczasem z Kongo pochodzi ponad 60 procent całego stosowanego na świecie kobaltu.
Jego niedobór uderzy nie tylko w producentów aut elektrycznych czy firmy wytwarzające elektronikę. Kobalt wykorzystywany jest podczas rafinacji ropy naftowej do produkcji paliw i tworzyw sztucznych, więc problemy z jego dostępnością mogą wpłynąć na ceny benzyny na stacjach.
> Enevate z gotowymi ogniwami Li-ion z krzemową anodą. Ładowanie szybsze niż tankowanie wodoru
Współcześnie stosowane ogniwa litowo-jonowe wykorzystują katody zawierające od 20-30 procent (starsze typy) do 10 i mniej procent tego pierwiastka. W 2018 roku Elon Musk pochwalił się, że ogniwa stosowane w Teslach mają zaledwie 3 procent kobaltu, a w kolejnej generacji w ogóle go nie będzie: