Firma Sandiego / Sandra Munro przeanalizowała nowe ogniwa 4680, w oparciu o które zbudowano baterię Cybertrucka. Wygląda na to, że druga generacja została w kilku miejscach zoptymalizowana pod kątem tańszej produkcji oraz wyższej gęstości energii. Aktualnie ogniwa raczej nie błyszczą, gdy chodzi o parametry techniczne, ale Tesla może je optymalizować w dowolnym tempie, bez polegania na zewnętrznych dostawcach.

Ogniwa 4680 gen. 2, zostało jeszcze sporo do zrobienia

Pierwsza generacja ogniw 4680 była stosowana w Tesli Model Y AWD produkowanej w Giga Texas, drugiej używa się w baterii Cybertrucka. W pickupie ogniwa zostaną, w spodziewanej przyszłości mogą trafić też do Roadstera (2025?), Semi (masowa produkcja od 2026 roku) czy Robotaxi, chociaż na razie Tesla ma ich zbyt mało, żeby dokonywać migracji we wszystkich swoich pojazdach.

Według człowieka Munro druga generacja ma w katodach mniej kobaltu w stosunku do niklu (typ HN, high-nickel), co ma przełożenie na niższe koszty produkcji ogniw. Oprócz tego w katodach w ogóle nie ma manganu i może mieć to związek z procesem suchego nakładania elektrod, którego dotychczas nie udawało się stosować względem obu elektrod. Jednocześnie w anodach – do których lit trafia podczas ładowania i z których ucieka w momencie rozładowywania – zamiast samego węgla (syntetycznego grafitu), jak w pierwszej generacji, jest już też krzem.

Koszty krzemowych anod w ogniwach 4680 Tesli (ostatnie po prawej) kontra to, czym w 2020 roku dysponował rynek (c) Tesla

Krzem miał być stosowany w ogniwach od początku, ba, w 2020 roku usłyszeliśmy, że anody będą po prostu z metalicznego krzemu ustabilizowanego tajemniczym polimerem (ilustracja powyżej), dzięki czemu miały być pojemne i puchnąć w kontrolowany sposób. Teraz, po czterech latach, jeszcze się nie udało, nadal mówimy węglu jako o podstawie. Podobne rozwiązanie stosuje od lat wielu producentów ogniw Li-ion.

Rozłożone ogniwo 4680 (C) Sandy Munro / YouTube

Podczas niedawnego zjazdu akcjonariuszy, Lars Moravy, wiceprezes Tesli ds. inżynierii, przyznał, że producent chciałby do końca 2024 roku zejść z kosztem ogniw 4680 poniżej ogniw wysokoniklowych dostarczanych przez zewnętrzne firmy. Czytaj: aktualnie ogniwa Tesli są droższe niż te, które wytwarza Panasonic lub LGES, oczywiście zapewne w stosunku do oferowanej pojemności/gęstości energii. Są droższe również dlatego, że zewnętrzne firmy obniżyły ceny. W efekcie firma Muska woli kupować ogniwa Li-ion zamiast korzystać ze swego wynalazku.

Nieoficjalnie mówi się, że Drew Baglino (widoczny na scenie obok Muska na zdjęciu ze slajdem z krzemowymi anodami) odszedł niedawno z Tesli, bo wobec braku efektów Musk kazał mu zredukować zespół. Pojawiają się nawet plotki, że wspomniane „do końca roku” to ostateczny termin, gdy grupa zajmująca się ogniwami 4680 ma zrealizować którąś z obietnic. W przeciwnym razie zostanie rozwiązana.

Warto obejrzeć:

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 2 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: