CATL pochwaliło się w czerwcu 2022 roku, że dysponuje nowymi ogniwami litowo-żelazowo-fosforanowymi ze zmodyfikowaną chemią, H-LxFP. Noszą one komercyjną nazwę M3P i już w 2023 roku mają być dostępne w Teslach Model Y z akumulatorami o pojemności powyżej 70 kilowatogodzin – czyli wariantów Long Range, może też Performance. Jeśli faktycznie się pojawią, Tesla będzie mogła stopniowo eliminować „stare” ogniwa 2170 z gamy.

Ogniwa litowe H-LxFP z manganem, cynkiem, glinem w Teslach Model Y (2023) Made in China?

Nowe ogniwa CATL wydają się nie mieć wad. Przy kosztach produkcji na poziomie klasycznych ogniw litowo-żelazowo-fosforanowych oferują wyższą gęstość energii (0,21-0,23 kWh/kg), podobny czas życia, zbliżone moce ładowania i reakcje na temperatury otoczenia. CATL nazywa je „ternary lithium battery of the phosphate chemistry system”. Dotychczas słowo „ternary” (pol. potrójny) stosowane było w przypadku ogniw z katodami z trójką nikiel-kobalt-mangan (NCM), przy nowych ogniwach H-LxFP / M3P mamy do czynienia z ogniwami LFP z manganem i cynkiem lub glinem, stąd „x” w symbolu (na dole):

Z przedstawionego przez CATL wykresu wynika, że ogniwa H-LxFP pod względem gęstości energii wchodzą na obszary zarezerwowane dotychczas dla ogniw NCM niedomieszkowanych krzemem, z grafitowymi anodami (Gr). I w zasadzie je stamtąd wypierają, ogniwa NCM powędrowały w tym roku w okolice 0,24-0,26 kWh/kg, a najdroższe warianty domieszkowane krzemem oferują już 0,3-0,4 kWh/kg.

Dzięki zastosowaniu nowych ogniw CATL Teslę Model Y da się wyposażyć w baterię o pojemności 72 kWh bez korzystania z niklu, którego trzecie największe złoża na świecie znajdują się w Norylsku, na obszarze Rosji. Produkcja baterii M3P ma się rozpocząć w IV kwartale 2022 roku, masowa produkcja auta z nimi wystartuje kwartał później, twierdzi portal LatePost (źródło). Wtedy też samochód powinien trafić do sprzedaży – zasięgowo ulokuje się między obecną generacją Tesli Model Y RWD (dostępna tylko w Chinach) a Teslą Model Y z ogniwami 2170.

Tesla Model Y. Nowe zdjęcie na stronie producenta (c) Tesla

Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: nabywcy Tesli Model S i X mogą poczuć ukłucie zazdrości, że producent prowadzi tak intensywne prace nad bateriami oferowanymi w tańszych modelach. Trzeba wszak pamiętać, że ogniwa 18650 wykorzystywane w najdroższych autach producenta też podlegają optymalizacji i prawdopodobnie już od dawna wykorzystują domieszkowane krzemem anody.

Nota 2: najeżdżając wschodnie tereny Ukrainy Rosja mogła chcieć zabezpieczyć swoją przyszłość, w której paliwa kopalne przestają być istotne, a liczą się złoża pierwiastków stosowanych w ogniwach Li-ion oraz ich następcach. Dotychczas mówiło się, że ze względu na nieetyczne wydobycie kobaltu w Kongo świat będzie zmierzał w kierunku ogniw o wysokiej zawartości niklu (HN). Jeśli Tesla, która jest awangardą w eksperymentowaniu z różnymi rodzajami ogniw, stawia najpierw na ogniwa LFP, a następnie na udoskonalone LFP zbliżające się pod względem gęstości energii do ogniw NCM, może się okazać, że rosyjskie plany spalą na panewce. I dobrze.

NCM i inne tajemnicze oznaczenia

Choć w artykułach na Elektrowozie swobodnie posługujemy się oznaczeniem „NCM”, bo wiemy, że nasi Czytelnicy je rozumieją, postanowiliśmy je rozpisać. Warto bowiem pamiętać NCM, nikiel-kobalt-mangan (lub NMC, nikiel-mangan-kobalt) jest oznaczeniem uproszczonym. W rzeczywistości wzór chemiczny katod to Li1Ni1−yzCoyMnzO2, gdzie ilości niklu, kobaltu i manganu mogą być różne, a wszystkie te pierwiastki tworzą siatkę, do której uczepione są atomy litu.

Tesla stosuje ogniwa NCA, nikiel-kobalt-glin, o identycznym wzorze jak powyżej, z manganem podmienionym na atomy glinu. Sporo na ten temat można poczytać w tej pracy naukowej.

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 5]