Swego czasu napisał do nas Pan Andrzej, że uruchomił w Bieszczadach pierwszy punkt ładowania samochodów elektrycznych. Spytaliśmy o odbiór przez UDT (miał miejsce kilka miesięcy później), cenę (2 zł/kWh), ale nie potrafiliśmy sklecić na podstawie tych informacji żadnego większego artykułu. Aż do dnia, gdy to my trafiliśmy na Pana Andrzeja na Twitterze. Okazało się, że ma własny magazyn energii i jest całkowicie niezależny od zewnętrznych dostawców elektryczności!

Tytuły, śródtytuły i pytania pochodzą od redakcji. Pana Andrzeja można (i warto!) obserwować na Twitterze TUTAJ. Wspomniany słupek znajduje się TUTAJ.

Energetyczna niezależność na realnym przykładzie

Redakcja www.elektrowoz.pl: Uruchomił Pan słupek ładowania w Bieszczadach. Planuje Pan przesiąść się na elektryka? A może już się Pan przesiadł?

Tak, zbudowaliśmy dwa miejsca parkingowe ze stacją ładowania przy Bieszczadzkiej Wytwórni Piwa Ursa Maior (zdjęcie poniżej). Na razie służy gościom jako miejsce do podładowania pojazdów elektrycznych. Wkrótce zamierzamy nabyć samochód elektryczny, o ile pojawi się taki, który sprosta bieszczadzkim wymaganiom. Jak to w Bieszczadach: musi mieć spory prześwit i napęd 4×4.

Widziałem na Twitterze, że ma Pan magazyn energii. To w domu? W firmie? Dlaczego Pan uznał, że go Pan potrzebuje?

To część wyposażenia gospodarstwa. Od początku tworzenia swojego miejsca na Ziemi – z dala od cywilizacji – wiedziałem, że muszę być niezależny. To instalacja off-grid, nie jest podłączona do sieci.

To dostępny komercyjnie produkt? A może własna inwencja?

To autorski konglomerat kilku rozwiązań. Składa się z polskich paneli fotowoltaicznych o mocy 2 kWp zamontowanych na solartracku [module śledzącym słońce – przyp. red. www.elektrowoz.pl]. Zapewnia on stabilne ładowanie słoweńskich baterii stacjonarnych TAB. Energię do magazynu generuje też amerykańska turbina wiatrowa WHI-500 o mocy 3 kWp (chwilowo w naprawie). Całość uzupełnia amerykański kontroler ładowania i inwerter Outback.

Gospodarstwo składa się z kilku budynków, główny jest spory, ogrzewam go drewnem. Ale skupiam się na jednym pomieszczeniu albo… w ogóle nie ogrzewam, bo mi się nie chce biegać z drewnem 🙂 Ciepła woda użytkowa (CWU) to już przede wszystkim słońce.

Z jakich ogniw/baterii powstał magazyn energii? Jaką ma pojemność?

Serce to 12 akumulatorów 2 V OPzS 1200 Ah. Napięcie 24 V zasila inwerter, który na wyjściu podaje 230 V przekazywane do instalacji gospodarstwa. [Całkowita pojemność magazynu to 28,8 kWh, ale przy szacowaniu dostępnej ilości energii konieczne jest uwzględnienie strat wprowadzanych przez falownik – przyp. red. www.elektrowoz.pl]

Gdyby nagle zabrakło zasilania, przez ile dni mógłby Pan normalnie funkcjonować, korzystać ze światła, laptopa, telefonu?

Gospodarstwo jest całkowicie niezależne, polegam na na własnej energii, więc nie ma możliwości braku zasilania. Po pierwsze baterie są na tyle spore, że zapewniają zasilanie w nocy i podczas pochmurnej pogody. Po drugie wszystkie instalacje domowe są maksymalnie energooszczędne.

Średnio dziennie zużywam 2 kWh, a normalnie używamy lodówek, zamrażarki, oświetlenia, pralki, pompy głębinowej, pomp do instalacji CO, komputerów i oczywiście ekspresu do kawy 😉

Po trzecie polegając na energii produkowanej przez siebie człowiek uczy się zachowań oszczędnościowych. Wie, kiedy może pozwolić sobie na przykład na spawanie (bo jest też spawarka), albo cięcie drewna piłą elektryczną 😉 A po czwarte, na wypadek awarii, na przykład uderzenia pioruna, wszystkie zasadnicze elementy są w zapasie. Wyciąga się zepsuty moduł (inwerter, kontroler ładowania), wkłada nowy i zasilanie wraca do normy.

To pionierskie rozwiązanie, więc teraz najtrudniejsze pytanie: jakie były koszty fotowoltaiki, magazynu, reszty elektroniki?

Instalacja w obecnym kształcie powstała w 2006 roku i od tego czasu działa bezawaryjnie. Całość to koszt około 100 000 zł, choć teraz niektóre komponenty są dużo tańsze, jak panele PV. Spora część była wykonana we własnym zakresie, zwłaszcza że w 2006 roku taka instalacja w Bieszczadach była trochę z kosmosu i żaden elektryk nie chciał podjąć współpracy.

Prywatna instalacja fotowoltaiczna Pana Andrzeja na solartracku. Ona zasila gospodarstwo domowe, które opisujemy (zdjęcia brak 🙂

Gdyby mieszkał Pan w mieście, czy też zdecydowałby się Pan na magazyn energii? Albo inaczej: czy miałby on sens ekonomiczny, gdyby go np. ładować w taniej taryfie w nocy i korzystać z niego w dzień?

Tak, jeśli zapewniłby mi zasilanie awaryjne. A sens ekonomiczny się zmienia. W przypadku spełniania się obietnicy bezawaryjnego zasilania magazyn przestaje być opłacalny. Ale przy blackoucie, nagłym braku zasilania, staje się na wagę złota.

Wspomniał Pan, że następny ma być samochód z V2G. Myślał Pan o jakimś modelu wymagającym specjalizowanego rozwiązania (np. Leaf), czy może auta na platformie E-GMP, Ioniqa 5/Kii EV6?

W założeniu samochód z V2G byłby integralną częścią obecnego systemu. Ładowany ze słońca zasilałby gospodarstwo. Byliśmy o włos od kupna Ioniqa 5, ale ostatecznie wydał się on nam dość delikatny jak na bieszczadzkie warunki.

Czekam na pojawienie się czegoś mocniejszego, niekoniecznie wypełnionego systemami rozrywki, bo z nich nie mam czasu korzystać, ale w zamian mogącego sprostać realiom w terenie. To znaczy: niebojącego się kontaktu ze sporymi ilościami śniegu i błota, mrozów pod chmurką i na wietrze oraz niezawodności, bo do najbliższego dealera mamy kilkaset kilometrów. Akcje serwisowe niespecjalnie mnie bawią w takiej sytuacji.

Wyglądam też oczywiście sensownego rozwiązania V2G. W takim przypadku pojazd elektryczny ma szansę stać się czymś więcej niż czterema kółkami do przemieszczania się z punktu A do B. Samochód przeobraża się bowiem w komponent systemu energetycznego pracujący i stabilizujący mikrosieć przez okrągłą dobę.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 17 głosów Średnia: 4.6]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: