BloombergNEF obliczył, że w 2023 roku sumaryczne zapotrzebowanie na ogniwa Li-ion wygenerowane przez samochody elektryczne i magazyny energii wyniosło 950 GWh. W tym samym 2023 roku zainstalowana moc produkcyjna przemysłu bateryjnego wynosiła już 2 600 GWh. Wystarczy więc wziąć pod uwagę CATL i BYD, dwie największe firmy w tym segmencie, które razem mają ponad 50 procent rynku, żeby z zapasem zaspokoić potrzeby całego świata. A to nie koniec, bo na rok 2024 zapowiedziano kolejne inwestycje.

Zapowiedziane fabryki baterii to ponad 8 razy tyle, ile potrzebowaliśmy w 2023 roku

Na rok 2024 łączna zapowiedziana moc wytwórcza wszystkich fabryk ogniw/baterii to aż 7 900 GWh ogniw, 8,3 raza więcej niż zużyliśmy w 2023 roku. Oczywiście plany to nie to samo, co realne fabryki – trzeba będzie je dopasować do zapotrzebowania, które, ocenia BloombergNEF, w tym roku wyniesie 1 600 TWh, niemal pięć razy mniej niż moce zapowiedziane i prawie o 40 procent mniej niż moce zainstalowane w minionym roku.

Ten rozjazd między rosnącym zapotrzebowaniem, w którym właściwie wszyscy widzą swoją szansę, oraz realną konsumpcją rynku może doprowadzić do upadłości mniejszych graczy. Największe firmy z branży będą w stanie obniżać ceny i marże (patrz CATL i ogniwa za ~56 dolarów/kWh), mniejsze będą musiały znaleźć swoje nisze albo zbankrutować. Więksi też będą musieli ich szukać, już w 2023 roku CATL zaskoczył świat ogniwami Li-ion stworzonymi specjalnie dla lotnictwa.

Świetlana przyszłość dla odbiorców

Najbardziej zyskają odbiorcy końcowi: otrzymają tańsze magazyny energii, tańsze samochody elektryczne. Magazyny energii, które do niedawna były drogą egzotyką, staną się powszechne w mikro- i makroskali. Elektryki mogą mieć nie tylko lepsze parametry, ale też zyskać zasięgi przekraczające te znane z modeli spalinowych, bo pojemne baterie staną się przystępne cenowo. Samochody elektryczne zaczną pojawiać się w niskomarżowych segmentach: C, B, A, i to po akceptowalnych kosztach.

Największym przegranym trendu mogą być startupy pracujące nad ogniwami ze stałym elektrolitem. Po co nam wytrzymalsze baterie, skoro klasyczne są tanie w zakupie, mają dobre parametry i nie degradują zbyt szybko?

Nota od redakcji Elektrowozu: coraz lepiej widać, dlaczego wszyscy liczący się producenci samochodów zapowiadali tanie elektryki na okolice 2025/2026 roku. Po prostu producenci ogniw oszacowali trend i ocenili, że połowa dekady przyniesie ogniwa Li-ion wycenione na poziomie, który wystarczy do skonstruowania modelu segmentu B z akceptowalną marżą. Nie zdziwimy się, jeśli pod koniec dekady zaczną wychodzić na światło dzienne afery w rodzaju „produkcja samochodu kosztowała ich 25 000 zł, ale nadal żądali 120 000 zł, bo klienci przywykli, że elektryki są droższe” 🙂

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 4 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: