W prowincji Hunan w Chinach odkryto właśnie złoże twardej rudy zawierającej lit, które oceniono na 490 milionów ton surowca i 1,3 miliona ton wodorotlenku litu. Nie są to zasoby „gigantyczne” na skalę globalną, są jednak na tyle duże, że pozwoliłyby Chinom na wieloletnią samowystarczalność. Dodajmy, że Państwo Środka już dziś jest jednocześnie największym przetwórcą i konsumentem litu w postaci ogniw i baterii stosowanych w samochodach czy magazynach energii.
Kiedy skończy nam się lit? Zanosi się na to, że nigdy
Chiny kontrolują co najmniej 70 procent rynku przetwórstwa. Gdy jednak chodzi o wydobycie, łańcuchy dostaw zostały wypracowane przede wszystkim w krajach Ameryki Południowej (Chile, Argentyna) i Australii. Chiny mają świadomość, że zależą od innych państw, dlatego prowadzą szeroko zakrojone poszukiwania pierwiastka na swoim terenie. Odkryte właśnie złoże w prowincji Hunan może dostarczyć 1,3 miliona ton wodorotlenku litu, co pozwoliłoby na wyprodukowanie kilkudziesięciu milionów samochodów elektrycznych.
Biorąc pod uwagę liczbę wszystkich BEV-ów wytwarzanych przed chińskie firmy, złoże wystarczy producentom z Państwa Środka na dziesiątki lat wsparcia dla lokalnych przedsiębiorstw. Albo na około dziesięć lat całkowitej niezależności, gdyby okazało się, że kraj został odcięty od surowca. To wystarczający bufor, bo Chiny szacują, że mają kolejne zasoby pierwiastka. Otóż w warstwie spodumenów (Wikipedia TUTAJ) w Tybecie o długości 2 800 (!) kilometrów znaleziono minerały, w których może być aż 30 milionów ton litu.
Jeśli dla prostoty obliczeń przyjmiemy, że typowa bateria Li-ion samochodu elektrycznego ma 10 kilogramów litu, samo złoże w Tybecie wystarczy na 3 miliardy samochodów elektrycznych. Albo 500 milionów elektryków i 100 milionów magazynów energii o solidnych pojemnościach. Dla porównania: na całym świecie jeździ dziś nieco ponad 1,5 miliarda aut z wszystkimi rodzajami napędów.
O tym, że nie zabraknie nam litu, możemy się przekonać spoglądając choćby na tablicę Mendelejewa. Pierwiastek powstał podczas Wielkiego Wybuchu, jest też produkowany w gwiazdach w cyklu spalania p-p. Przy planetach typu ziemskiego wodór i hel mogą ulec wywianiu, natomiast lit jest cięższy i mocno reaktywny, więc będzie się wiązał i gromadził w skorupie. Na Ziemi mamy go w skałach, mamy go w oceanach, jest go tak dużo, że mimo rosnącego błyskawicznie zapotrzebowania, ceny litu spadają. Teraz są niewiele wyższe niż przed pandemią i niektóre przedsiębiorstwa już mówią o konieczności ograniczania produkcji, bo ta przestaje im się opłacać: