Elon Musk zapowiedział, że Giga Berlin może w przyszłości osiągnąć moce przerobowe wynoszące „ponad 200, do 250 GWh” ogniw Li-ion rocznie. I nie jest wykluczone, że stanie się „największą fabryką ogniw na świecie”. O rozmachu tej zapowiedzi niech świadczy fakt, że w 2019 roku wszyscy producenci wytworzyli około 250-300 GWh ogniw.
Giga Berlin z własną gigasekcją bateryjną
Światowa produkcja to jedno. Nie dalej jak wczoraj informowaliśmy, że wiceprezydent Komisji Europejskiej (KE) spodziewa się, że w 2025 roku Unia Europejska osiągnie bateryjną samowystarczalność w sektorze motoryzacyjnym. Ma do tego dojść dzięki fabrykom wytwarzającym, jak obliczyliśmy, 390 GWh ogniw. Tymczasem Tesla w jednej tylko lokalizacji pod Berlinem chciałaby produkować 250 GWh ogniw – domyślamy się, że wiceprezydent KE nie uwzględnił w rachunkach zapowiedzi Muska…
Początkowo, w 2021 roku, niemieckie zakłady Tesli mają osiągnąć wydajność 10 GWh (zapowiedź z Battery Day), następnie ich moce przerobowe powinny wzrosnąć do „ponad 100 GWh rocznie”, a z czasem mogą (choć nie muszą) dojść do poziomu nawet 250 GWh ogniw rocznie. Gdyby założyć, że średnia pojemność baterii w Teslach wynosi 85 kWh, 250 GWh ogniw wystarczy do wprowadzenia na rynek niemal 3 milionów aut rocznie.
Dla porównania: podczas Battery Day usłyszeliśmy, że Tesla (jako całość) w 2022 roku chce osiągnąć 100 GWh, by w 2030 roku dojść do poziomu 3 000 GWh ogniw. Za około 10 lat firma Muska mogłaby się stać największym producentem samochodów na świecie, bo wytwarzałaby dziesiątki milionów aut rocznie.
Jednak 100 czy 250 GWh ogniw rocznie w Giga Berlin nie przyjdzie samo. Osiągnięcie tego poziomu ma wymagać od kalifornijskiej firmy optymalizacji procesów i przeprojektowania części automatyki, by zapewnić ciągłość operacji. Warto dodać, że zanosi się na to, że zakłady pod Berlinem będą wytwarzać wyłącznie ogniwa 4680.