Voyah to należąca do państwowego chińskiego Dongfenga marka samochodów elektrycznych, która miała konkurować z Mercedesem, Audi czy BMW. Pracuje ona rzekomo nad trzecią już generacją ogniw ze stałym elektrolitem o gęstości energii wynoszącej 0,3 kWh/kg. Gęstość energii nie jest wybitna, natomiast firma zapowiada ładowanie z mocą do 5 C, 5 x pojemność baterii, czyli, dajmy na to, 350 kW przy akumulatorze 70 kWh.
Voyah kolejnym bateryjnym innowatorem?
Voyah nie jest w Polsce szczególnie znaną marką. Jego dystrybucji podjął się salon BMW przy ul. Ostrobramskiej w Warszawie, ale zainteresowania samochodami nie widać. Czemu w sumie trudno się dziwić, bo auta – mimo licznych pochwał ze strony influenzerów – są chińskie: obiecują na papierze więcej niż w rzeczywistości mogą zaoferować. Producent wydaje się mieć świadomość tego problemu.
Dostępny w Polsce Voyah Free (zdjęcie powyżej) przy baterii o pojemności 106 kWh rozpędza się na ładowarce do maksymalnie 100 kW (0,94 C), parametrami przypomina więc elektryki z poprzedniej dekady. Jednak firma twierdzi, że miała drugą generację ogniw ze stałym elektrolitem, które osiągały 3 C (318 kW dla powyższej baterii), a teraz opracowała trzecią generację ładującą się z mocą 5 C (=530 kW), czyli pozwalającą na uzupełnienie od 10 do 80 procent energii w 12 minut (=60 / 5; źródło). To absolutna światowa czołówka przy gęstościach energii zbliżonych do najlepszych współczesnych ogniw Li-ion z ciekłymi elektrolitami.
Pierwsza generacja ogniw stworzonych przez Voyaha miała w rzeczywistości elektrolity częściowo zestalone (semi-solid-state, SSSB), zastosowano ją w vanie, Voyah Dream (zdjęcie poniżej). O wykorzystaniu drugiej generacji nie słychać (facelifting Voyaha Free?), trzecia też nie wiadomo, gdzie trafi. Jednak gdyby użyto jej w obecnej gamie modelowej, chińska marka nagle stałaby się godnym konkurentem dla produktów europejskich. Na razie Voyah oferuje luksusowo wykończone pojazdy do długiego podróżowania po… mieście i okolicach.
