Po kilku latach intensywnych prac badawczo-rozwojowych, kiedy na rynku ogniw Li-ion było raczej cicho, firmy coraz częściej chwalą się osiągnięciami, które wydają się mieć wymiar mocno praktyczny. Chiński CATL ujawnił, że stworzył elektrolity znacznie lepiej radzące sobie podczas mrozów. Jest też gotowy produkować ogniwa Li-ion pozwalające na niemal dwukrotnie szybsze ładowanie. Jednocześnie naczelny naukowiec przedsiębiorstwa jest „delikatnie sceptyczny”, gdy chodzi o deklaracje Toyoty dotyczące stałych elektrolitów.
CATL z ciekawymi, praktycznymi osiągnięciami. Znowu
Spis treści
O ile chińskie przedsiębiorstwa znane są z faktu chwalenia się różnymi osiągnięciami trochę na zapas, o tyle CATL raczej wstrzymywał się z marketingiem. Firma nie musiała w zasadzie niczego udowadniać, od lat jest największym producentem ogniw Li-ion na świecie, dysponuje też bardzo szerokim portfolio ogniw i prac badawczych w tym segmencie.
Teraz CATL ujawnił, że opracował nowe elektrolity, dzięki którym możliwe będzie osiągnięcie znacznie wyższej wydajności podczas mrozów. Wyniki są oszałamiające, o „50 procent lepsze rezultaty przy -20 stopniach” oraz o 43 procent wyższa wydajność przy temperaturach normalnych. Wystarczy spojrzeć na poniższy wykres (pochodzący skądinąd), żeby przekonać się, jak duży jest to skok:
Pojemność ogniw i wynikający z niej zasięg samochodów (oś pionowa) w zależności od temperatury otoczenia (oś pozioma). Poniżej 10 stopni Celsjusza dochodzi do stopniowego spadku pojemności (słupki niebieskie dla LFP i szare dla NCM), któremu można zaradzić podgrzewając ogniwa (słupki czerwone)
Nie wiemy, czy nowy elektrolit stworzono z myślą o ogniwach litowo-żelazowo-fosforanowych (LFP), czy może z katodami nikiel-kobalt-mangan (NCM), ale w każdym z tych przypadków różnica może być istotna. Podczas mrozów stosowane są bowiem dwie strategie: 1/ pozostawienie ogniw samych sobie, „niech sobie radzą”, co skutkuje bardzo niskimi mocami ładowania albo 2/ dogrzewanie ich, co powoduje wyższe zużycie energii.
Nowe elektrolity CATL pomogą w obu przypadkach, albo umożliwią wyższą sprawność ogniw bez ich dogrzewania, albo też pozwolą na ograniczenie energii zużywanej na podgrzewanie baterii.
10-minutowe ładowanie jeszcze w tym roku
To nie wszystko. CATL zapowiedział, że w tym roku będzie w stanie masowo produkować baterię, którą będzie można naładować do 80 procent* w 10 minut. Jeśli założymy, że dziś najlepszy wynik wynosi około 18 minut (średnio ~2,3 C, 2,3 x pojemność baterii) dla Hyundaia Ioniqa 5, Kii EV6 czy Porsche Taycan, to 10 minut jest niemal dwukrotnie lepszym rezultatem, bo przekłada się na średnio 4,2 C.
Osoby, które przyglądają się nawigacji tankując swoje samochody, łatwo dostrzegą, że typowy postój na stacji tankowania wraz z odczekaniem na swoją kolej w kolejce trwa najczęściej 6-10 minut. CATL dojdzie zatem do uzupełniania energii z szybkością tankowania, ale bez konieczności nadzoru samochodu czy pilnowania kolejki.
*) CATL mówi o „400 kilometrach po 10 minutach”, trudno jednak oceniać ten dystans bez wiedzy o pojemności baterii. Zakładamy zatem, że chodzi o typową miarę, „C”
Sceptycznie w stosunku do Toyoty
Ten sam Wu Kai, szef CATL ds. naukowych, który pochwalił się powyższymi osiągnięciami, jest raczej ostrożny, gdy chodzi o ostatnie rewelacje Toyoty w kwestii stałego elektrolitu. Jego zdaniem dziś nikt nie jest w stanie produkować masowo baterii solid-state. Samą obietnicę dotyczącą ścięcia kosztów o połowę uznał za „ekscytującą”, ale wskazał pewne niedopowiedzenie w komunikacji Toyoty. Mianowicie: nie wiemy, w stosunku do czego japoński producent chce obniżać koszty o połowę. Czy chodzi o współczesne ogniwa LFP, najtańsze na rynku? A może o prototypowe ogniwa ze stałym elektrolitem, które na tym etapie warte są po kilka milionów dolarów za sztukę?
Zdjęcie otwierające: ilustracyjne, gama komercyjnie dostępnych ogniw CATL około 2021 roku (c) CATL
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: