BMW pochwaliło się, że w fabryce w Parsdorf (Niemcy) stworzyło pierwsze próbki ogniw 4695 (cylindryczne, 46 mm średnicy, 95 mm wysokości). Od 2025 roku ogniwa tego typu będą wykorzystywane w samochodach BMW Neue Klasse, ale BMW nie twierdzi, że wyjadą one wyłącznie z fabryki producenta samochodów. Z dotychczasowych informacji wynika, że partnerem technologicznym marki przy pracach nad własnymi ogniwami jest chińska firma Eve Energy.

BMW z dużym sukcesem

Dlaczego własne ogniwa są tak ważne? Żeby nie być zależnym od gospodarek, od których wolelibyśmy nie być zależnymi. A dlaczego w przypadku BMW można śmiało mówić o przełomie (choć producent nie używa aż tak wielkich słów)? Otóż dlatego, że od czasu, gdy Tesla jako pierwsza zaprezentowała ogniwa w formacie 4680, wszystkie firmy pracują nad ich komercjalizacją. Dotychczas wydawało się, że „wystarczy grubiej nawinąć obecne taśmy”, ale sytuacja nie jest taka prosta.

Panasonic, wieloletni dostawca ogniw 1865 i 2170, z masową produkcją ogniw 4680 miał być gotowy pod koniec 2023 lub w 2024 roku. Na temat LGES słychać było podobne wieści (raczej rok 2024). Sama Tesla chwilowo wstrzymała sprzedaż Tesli Model Y AWD z ogniwami 4680 i mówi się, że chodziło o zaspokojenie potrzeb linii produkcyjnych Cybertrucka.

Jeśli BMW zdołało wytworzyć u siebie prototyp ogniwa 4695 – BMW poszło w cylindry nieco wyższe niż Tesla – to znalazło się w bardzo wąskim gronie firm, które umieją tego dokonać we własnej placówce. Owszem, w przypadku BMW może chodzić o ścisłą współpracę z Eve Energy, sam zakład w Parfsdorfie nosi zresztą nazwę Centrum Kompetencyjnego ds. Produkcji Ogniw, nie „fabryki”, więc do skalowania i seryjnego wytwarzania ogniw droga daleka. Ale liczą się umiejętności.

W samochodach z linii Neue Klasse stosowane będą ogniwa 4695 (niższe auta) i 46120 (crossovery, SUV-y). Zawartość niklu w katodach ma być wyższa niż we współczesnych ogniwach Li-ion, zmniejszy się z kolei zawartość kobaltu. W grafitowych anodach ma być więcej krzemu. W efekcie wolumetryczna gęstość energii ogniw powinna zwiększyć się o ponad 20 procent w stosunku do obecnie stosowanych ogniw prostopadłościennych, co przełoży się na 30 procent wyższy zasięg. Samo ładowanie też ma trwać o 30 procent krócej.

Warto przy okazji dodać, że ważną składową całego procesu produkcji nowych ogniw jest recykling, zarówno pozostałości po produkcji, jak też zużytych baterii Li-ion.

Nota od redakcji Elektrowozu: cieszymy się, że europejskie marki zaczynają mocno pracować nad własnymi ogniwami, bo w podobnym kierunku idzie też i Volkswagen, i Mercedes. A jeśli spojrzymy na cały świat i odłożymy na chwilę na bok Teslę, to BMW i Toyota podjęły się największych wyzwań. BMW chce komercjalizacji ogniw cylindrycznych 46xx – nawet firmie Muska idzie z tym dość wolno – z kolei Toyota obiecuje nam stały elektrolit oparty na siarczkach.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 8 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: