Skontaktowała się z nami Marta Stawierej-Radłowska, rzecznik prasowy Urzędu Dozoru Technicznego. Okazuje się, że to powszechne przekonanie o „roku czekania” na zatwierdzenie przez UDT jest już nieprawdą. W tej chwili wszelkie wnioski o ładowarki są rozpatrywane na bieżąco. W zeszłym roku średnia wyniosła 10 dni.

UDT jest gotowe na szybki rozwój infrastruktury do ładowania

Zgodnie z przepisami, UDT ma 30 dni na przeprowadzenie badania odbioru stacji ładowania. Jednak organizacja optymalizuje swoje procesy, dlatego w 2021 roku udało się zejść do średniej wynoszącej 10 dni, podkreśliła rzeczniczka. Spytaliśmy o medianę, czyli o wartość, która przecina zbiór dokładnie w połowie, żeby dowiedzieć się, czy nie było przypadkiem tak, że wielu załatwiono w tydzień, ale niektórzy czekali pół roku, ale na to pytanie nie uzyskaliśmy już odpowiedzi. Jednak w branży usłyszeliśmy informację, że „bardzo się poprawiło”.

Od 2019 roku UDT przeprowadziło 2 800 badań (odbiorów) technicznych stacji i punktów ładowania, a w samym 2021 roku było ich ponad 1 200. Widać zatem wyraźny trend wzrostowy. Aktualnie „wnioski są rozpatrywane na bieżąco, a jeśli dokumentacja jest prawidłowo złożona, wówczas termin nie przekracza 30 dni„. Wygląda zatem na to, że największe opóźnienia generują obecnie dostawcy energii.

Jeśli weźmiemy pod uwagę inicjatywę Power Dot oraz fakt, że coraz większa liczba firm mających swe placówki w dobrych lokalizacjach przymierza się do uruchomienia własnej stacji ładowania, w tym roku w Polsce powinno przybyć nam co najmniej 100-200 szybkich stacji ładowania. Power Dot nastawia się na moce 100+ kW, GreenWay Polska już zapowiedziało, że chce inwestować w urządzenia o mocy 100 i 150 kW, Orlen od dawna mocno nastawiał się na przekraczanie 50 kW, więc sytuacja wygląda dobrze – odchodzimy od powolnych ładowarek o mocy do 50 kW.

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 2 głosów Średnia: 3]