Tesla wymyśliła sposób na rozładowanie korków przy Superchargerach. Na obszarach miejskich w Kalifornii (Stany Zjednoczone) zadecydowała o obniżeniu stawki za energię o połowę w godzinach nocnych, by zachęcić odbiorców do ładowania się poza godzinami szczytu. W Polsce też obniżono ceny i… usunięto kwoty ze stron.
Superchargery Tesli nieco taniej. W Kalifornii dużo taniej
Zacznijmy od Polski: do niedawna ładujący się na Superchargerach kierowcy Tesli płacili około 1,4 zł/kWh. Od kilku tygodni obowiązuje niższa stawka wynosząca 1,3 zł/kWh. Jednak nie sprawdzimy jej już na stronie WWW (była TUTAJ), bo operator przestał udostępniać te informacje. Właściciele Tesli mogą sprawdzić cennik klikając konkretny Supercharger na mapie w samochodzie, a na WWW dowiemy się jedynie, że za każdą minutę bezczynnego blokowania stacji zapłacimy 2 zł (lub 4 zł, gdy do stacji jest kolejka, źródło).
W Kalifornii natomiast Tesla zadecydowała o obniżeniu stawek o połowę między 19 a 10 rano. Nie podano konkretnych wartości, ponieważ są one zmienne w zależności od lokalizacji, ale na podstawie dotychczasowego cennika spodziewamy się, że zjechano do poziomu 0,14-0,15 dolarów netto za kWh, czyli równowartości 0,55-0,58 zł/kWh.
Przy takich stawkach ładowanie na Superchargerach jest tańsze niż ładowanie w Polsce z gniazdka w taryfie G11. U nas w kraju aż tak dobrze nie jest, ale warto dodać, że 1,3 zł/kWh to najniższa możliwa wartość wśród wszystkich płatnych stacji ładowania DC. Taniej jest tylko na darmowych stacjach Orlenu (i niektórych innych). Dziś sieć Superchargerów jest dość uboga (czerwone pinezki), jeśli jednak zostanie rozbudowana (szare pinezki), może okazać się, że wybór Tesli będzie najlepszym możliwym wyborem, jeśli zechcemy podróżować po Polsce (i Europie), ładować się tanio i szybko:
Zdjęcie otwierające: ilustracyjne, Tesla Model S na stacji ładowania (c) Sam / Twitter