Pod koniec listopada pokazywaliśmy Wam, jak zamówić do Polski kartę Shell Recharge. Warto ją mieć w kieszeni, ponieważ jest ona jedną z najbardziej uniwersalnych kart na terenie Europy, jeśli nie otrzymaliśmy abonamentu wraz z samochodem. Okazuje się jednak, że zamawianie plastiku przez podanie niemieckiego adresu może skończyć się problemem. Bank-operator Shell Recharge nie był w stanie pobrać pieniędzy z naszego konta, konieczny był ręczny przelew. Kto nie zna niemieckiego, może się przestraszyć.
Shell Recharge w Polsce. Ręczne przelewy i już drożej
Pod koniec lutego Shell Recharge wysłało do redakcji automatycznego maila z informacją, że pobierze z naszego konta 23,72 euro za ładowanie. Żaden problem, byliśmy na to przygotowani, w końcu ładowaliśmy się raz czy dwa z użyciem wspomnianej karty. Ale pieniądze nie spłynęły z konta, coś nie zagrało. Po dwóch tygodniach otrzymaliśmy ponaglenie, tym razem już z sugestią, że to my nie opłaciliśmy rachunku.
Spodziewaliśmy się tego, nasi Czytelnicy sygnalizowali podobne problemy. Niektórzy byli lekko przestraszeni, bo niemiecki nie jest w Polsce językiem powszechnie znanym. W każdym razie: konieczne jest ręczne dokonanie przelewu po kursie nieco mniej korzystnym niż NBP (u nas: +3,6 proc.). Niektóre banki mogą wymagać dodatkowej opłaty za przelew do zagranicznej jednostki.

Nasz przelew do Shell Recharge. Numer konta możecie mieć Państwo ten sam, numer rachunku raczej będzie inny
To nas nie odstrasza, ale warto pamiętać, że od nowego roku stawki Shell Recharge mocno powędrowały w górę. GreenWay to 2,95 zł/kWh plus 0,25 zł/minutę, na Ionity zapłacimy 3,51 zł/kWh. Kartę warto mieć ze sobą, jednak zdecydowanie lepszy może się okazać abonament od producenta samochodu, na przykład Kii czy Mercedesa, który uzupełnimy abonamentem u lokalnego operatora.
Nie przegap nowych treści, OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: