Shell kupił Ubitricity, jednego z największych brytyjskich operatorów punktów ładowania. Gigant naftowy twierdzi, że chce w ten sposób wspomóc kierowców po przejściu na niskoemisyjny transport. W samym tylko Zjednoczonym Królestwie Ubitricity zarządza siecią ponad 2,7 tysiąca punktów.

Ubitricity to już Shell. Być może pod tą marką trafi do Polski

Od początku celem Ubitricity było uruchamianie punktów ładowania w miastach, gdzie może nie ma problemu z dostępem do szybkich stacji ładowania, ale jest kłopot z gniazdkami pozwalającymi na uzupełnianie energii dłuższe (np. przez noc) i tańsze. Dlatego firma montowała gniazdka w lampach i przydrożnych pachołkach – w tych pierwszych miało to trwać mniej niż godzinę.

Shell twierdzi, że przejęcie Ubitricity umożliwi mu wsparcie kierowców wybierających transport niskoemisyjny. O stopniowym zmierzaniu do zeroemisyjności zadecydowano już w minionym roku i… trudno odmówić logiki takiemu działaniu. Trend rezygnacji z aut spalinowych na rzecz elektrycznych się nasila, a decyzja Shella dotycząca kolejnych stacji i punktów ładowania pozwala kierowcom na bezbolesną migrację – i przysparza firmie wiernych klientów.

Ubitricity ma w Zjednoczonym Królestwie 2,5 tysiąca punktów ładowania, kolejnymi 1,7 tysiącami firma zarządza w Niemczech i Francji. Jej zakup daje więc Shellowi dostęp do ponad 4,2 tysiąca punktów w trzech krajach europejskich należących do ścisłej czołówki, gdy chodzi o liczbę kupowanych aut elektrycznych.

Rozwiązania Ubitricity (lub zbliżone) byłyby idealnym rozwiązaniem w na polskich blokowiskach, na których nie ma zbyt łatwego dostępu do gniazdek elektrycznych. Szczególnie, że od kilku lat spółdzielnie i wspólnoty stopniowo wymieniają lampy sodowe na LED-owe, co daje zapas mocy w sieci.

Zdjęcie otwierające: punkt ładowania Ubitricity w lampie ulicznej (c) Ubitricity

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 3 głosów Średnia: 5]