Norweski portal Motor przeprowadził testy szybkości ładowania różnych modeli samochodów elektrycznych. Moc maksymalną sprawdzano tylko przy okazji, najważniejszy był czas, w jakim elektryk uzupełnił baterię od 10 do 80 procent. Okazuje się, że Chińczycy zorientowali się, że dla Europejczyków ważne są krzywe ładowania – nowe elektryki z Państwa Środka idą łeb w łeb z najlepszymi modelami z Niemiec i Korei Południowej. Czas ładowania od 10 do 80 procent to jeden z trzech czynników decydujących o komforcie podróżowania, istotny jest też całkowity zasięg oraz jak najniższe zużycie energii.

Szybkość ładowania samochodów elektrycznych

Zacznijmy od rankingu TOP16, jego pełną wersję można obejrzeć na stronie Motor.no. W nawiasach zapisaliśmy pochodzenie zespołu bateryjno-napędowego. Auta elektryczne, które mają niskie zużycie energii, duże zasięgi i szybko się ładują, znajdziesz w artykule Najlepsze samochody na trasy.

  1. Lotus Emeya (Chiny) – 16 minut,
  2. Porsche Taycan (Niemcy) – 19 minut,
  3. Hyundai Ioniq 5 (Korea Południowa) – 20 minut,
  4. Xpeng G6 (Chiny) – 20 minut,
  5. Porsche Macan (Niemcy) – 21 minut,
  6. Nio EL8 (Chiny) – 21 minut,
  7. Audi Q6 e-tron (Niemcy) – 22 minuty,
  8. Ford Explorer (Niemcy) – 25 minut,
  9. Hongqi EHS7 (Chiny) – 25 minut,
  10. Volkswagen ID.7 (Niemcy) – 26 minut,
  11. Volvo EX30 (Chiny) – 28 minut,
  12. Mini Countryman (Niemcy) – 29 minut,
  13. BYD Sealion (Chiny) – 31 minut,
  14. Kia EV3 (Korea Południowa) – 31 minut,
  15. Smart #3 (Chiny) – 31 minut,
  16. Tesla Model 3 (Ameryka Północna) – 32 minuty.

Lotus Emeya (c) Lotus

Pomiaru dokonywano zimą, po dwóch godzinach i jazdy i przygotowaniu baterii do ładowania (ang. preheating). Dziennikarze zaznaczyli przy okazji, że przy odwiedzinach na stacji paliw samochodem spalinowym, drobne zakupy i toaleta zajmują około 15 minut. Z własnego doświadczenia wiemy, że czas ładowania do 20 minut jest wystarczający, żeby zjeść kanapkę, wypić kawę i skorzystać z toalety – jest go w sam raz lub za mało. W takich sytuacjach regularnie nam się zdarzało otrzymać powiadomienie o przekroczeniu 80 procent, gdy jeszcze sączyliśmy gorącą kawę.

Kia EV6 i Audi e-tron GT, dwaj zawodnicy wagi ciężkiej, gdy chodzi o moce ładowania

Im bliżej jesteśmy 30 minut, tym bardziej musimy czekać na samochód. Te kilka minut da się zabić rozrywką (filmy na YouTube, Netflix), ale po przekroczeniu 30 minut może zacząć narastać w nas irytacja z powodu powolnego przybywania energii w pakiecie. 40 minut to już ćwiczenie cierpliwości lub faktyczna irytacja, że postój się tak przeciąga. Chyba że mamy dzieci, wtedy sytuacja zmienia się diametralnie, bo zanim one zjedzą i się wybiegają, z reguły mija kilkadziesiąt minut. Norweski test to ładowanie zimą, czyli w kiepskich warunkach, ale z dostępem do ultraszybkiej infrastruktury.

Czasy ładowania 10-80 procent wynoszące około 20 minut są ważne jeszcze z jednego powodu, bo oznaczają, że po pierwszych 10 minutach odzyskujemy ponad 250 kilometrów zasięgu na jazdę drogami podmiejskimi lub 140-180 kilometrów przy jeździe autostradą (odpowiednio 120-140 km/h). Warto o tym pamiętać przy wyjazdach w góry lub nad morze, bo w miejscowościach wypoczynkowych z ładowarkami bywa różnie.

Norwescy dziennikarze podkreślili przy okazji, że czas ładowania od 10 do 80 procent jest kluczowy. Jeśli producent podaje go w innym przedziale (np. od 20 czy od 30 procent), to powinniśmy się spodziewać, że auto radzi sobie słabo i postoje na ładowanie będą długie. Widoczny na zdjęciu otwierającym Peugeot E-5008 wypadł najgorzej spośród wszystkich testowanych aut.

Nota od redakcji Elektrowozu: ten ranking pokazuje też, że ludziom głoszącym tezy o gigantycznej przewadze Chin nad Europą, należy przypominać o istnieniu naszych zachodnich sąsiadów 😉

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 4.8]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: