Audi ogłosiło uruchomienie wysoce samodzielnego projektu „Artemis” (pol. Artemida). Jego celem ma być stworzenie wydajnego samochodu elektrycznego, który do sprzedaży mógłby trafić w 2024 roku. W ramach projektu badane mają być również technologie jazdy autonomicznej.
Coraz goręcej w Grupie Volkswagena
W koncernie Volkswagena Audi było zawsze marką, która przecierała szlaki i eksperymentowała z nowymi technologiami. To w Audi toczyły się prace nad wodorem i ogniwami paliwowymi, to Audi w 2015 roku pokazało Audi C-BEV, które w przyszłości miało przeobrazić się w Audi e-tron. Przeobraziło się, choć koszty programu okazały się potężne.
Obecny ruch jest jednak dość niespodziewany: gdy wszystko idzie dobrze i zgodnie z planem, gdy napędy elektryczne są coraz lepsze, po co tworzyć w firmie osobną jednostkę projektową? W dodatku działającą na innych zasadach?
Odpowiedź znajdziemy w komunikacie Audi: chodzi o błyskawiczne wytworzenie wydajnego samochodu elektrycznego. „Wydajnego”, czyli zużywającego niewielkich ilości energii, który na drogi ma trafić już w 2024 roku. Z perspektywy zwykłego człowieka „już za cztery lata” brzmi niczym delikatna kpina, ale żeby samochód trafił do sprzedaży, trzeba go przetestować, trzeba zamówić podzespoły od dostawców, trzeba uruchomić nową linię montażową.
Każdy z tych procesów zajmuje co najmniej kilka miesięcy, więc projekt „Artemis” ma maksymalnie 1,5 roku na stworzenie auta. Oprócz tego grupa opracuje „rozległy ekosystem” dookoła auta (czytaj: szereg usług, które można spieniężyć) oraz „nowy model biznesowy całej fazy użytkowej” (czytaj: daleko idąca rezygnacja z pośrednictwa dealerów przy sprzedaży i diagnostyce samochodu).
„Artemis/Artemida” ma działać jak startup, korzystać z wszelkich zasobów Audi, a jej szef, Alex Hitzinger, ma raportować bezpośrednio do szefa działu badawczo-rozwojowego koncernu Volkswagena i prezesa Audi, Markusa Duesmanna. W przyszłości w ramach projektu mają być opracowywane również technologie jazdy autonomicznej (źródło).