Jak podaje Puls Biznesu, samochody elektryczne nie otrzymują mandatów z fotoradarów. Wynika to z błędu na styku systemów CANARD i CEPiK 2.0, a bierze się z faktu, że auta elektryczne w dowodzie rejestracyjnym mają wpisane kreski – – – zamiast pojemności.
Pole P1 z kreskami chroni przed mandatami?
Samochód elektryczny w polu P.1 – w którym znajduje się pojemność silnika – ma często wpisane trzy kreski „- – -„. W efekcie system CANARD otrzymuje od systemu CEPiK informację, że auto jest legalnie zarejestrowane, ale… nieznane.
> Hyundai Kona Electric – gigantyczny popyt i… spadek produkcji w lipcu 2018
Błąd ma się brać z „zabezpieczenia”, które miało chronić pojazdy specjalne i uprzywilejowane przed mandatami. Otóż w przypadku, gdy dane auta są niepełne – czyli jakieś pola są w systemie puste lub oznaczone kreskami – system CEPiK zamiast szczegółowych informacji o pojeździe, przekazuje tylko powyższy komunikat.
W efekcie samochód elektryczny przekraczający szybkość i złapany przez fotoradar traktowany jest tak samo, jak pojazd specjalny. Czyli służby obsługujące fotoradar nie otrzymują danych właściciela samochodu. Gdy jednak fotografia samochodu się zachowa, auto może zostać wyszukane w bazie CEPiK ręcznie.
Dlatego prosimy nie sprawdzać tego błędu na własną rękę. 🙂
Na zdjęciu: błysk fotoradaru (c) KazikRex / YouTube
|REKLAMA|
|/REKLAMA|