Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji pracuje nad projektem wyższych mandatów i stawek OC za przewinienia drogowe, informuje Rzeczpospolita. Chodzi o to, żeby kierowcom przestało się opłacać łamanie przepisów. Mówi się też o podniesieniu maksymalnej kwoty mandatu do 1 500 złotych.
Łamiesz prawo? Dostaniesz mandat i wzrośnie ci stawka OC
Według Rzeczpospolitej, prace nad waloryzacją mandatów są już na ukończeniu – opóźnienie zostało wywołane przez pandemię Covid-19. Szczegóły nie są znane, ale dziennik dowiedział się, że chodzi m.in. o powiązanie stawki ubezpieczenia z liczbą punktów na koncie. Kierowca, który dopuścił się punktowanego przewinienia, zapłaci więcej za ubezpieczenie samochodu. Dziś stawki rosną tylko wtedy, gdy jesteśmy sprawcami wypadku czy kolizji – firmy ubezpieczeniowe przestają uwzględniać zapis w dokumentacji po 3 do 5 lat.
Zgodnie z nowelizacją wpływ punktów karnych wygasałby stopniowo. Samo wyzerowanie konta punktowego (po 12 miesiącach od przewinienia) nie powodowałoby natychmiastowego obniżenia składki ubezpieczenia OC. Dzięki temu kierowcy mieliby się zachowywać roztropniej, bo byliby świadomi grożących ich dodatkowych obciążeń finansowych. Tymczasem z cytowanych przez Rzeczpospolitą badań wynika, że wzrost średniej szybkości strumienia ruchu o zaledwie 1 km/h zwiększa o 4 procent ryzyko wystąpienia wypadków śmiertelnych.
Wyższe stawki OC za punkty to niejedyna zmiana. Postuluje się również skasowanie opcji szybszego wyzerowania konta przez uczestnictwo w dodatkowym kursie. A Dziennik.pl dorzuca jeszcze jedną ciekawostkę: podniesienie maksymalnej stawki mandatu z obecnych 500 do 1 500 złotych. Nie słychać natomiast o możliwości powiązania mandatów z dochodami ani o metodach na poprawę egzekucji kar. Regularnie bowiem media donoszą o kierowcach, którzy łapani są na kolejnej przewinie, choć lata temu zabrano im prawo jazdy.
Zdjęcie otwierające: niemiłe spotkanie z policjantem, który twierdził, że przepisy zezwalające elektrykom na jazdę po buspasie „jeszcze nie weszły w Warszawie”