Gdy pisałem podsumowanie grudnia, coś mnie uderzyło: tylko Tesla. Mówienie o Tesli zapewnia sławę i pieniądze. I jeszcze więcej sławy i pieniędzy. Tesla jest awangardą, Tesla jest solą w oku, Tesla zmieniła świat, Tesla nadal zmienia świat. Sfalsyfikowano mnóstwo kłamstw na temat firmy Muska, ale nadal wymyślane są nowe, które przysypują te stare.
Wszyscy chcą wypłynąć na Tesli odnosząc się do niej dobrze (rzadko) lub źle (częściej). Bo gdy użyją magicznego „Tesla”, wzbudzą zainteresowanie, zyskają zasięgi. To samo z BMW, Volkswagenem czy Toyotą jest karkołomne.
„Tylko Tesla” – odrobina historii
Spis treści
Kiedy ponad trzydzieści lat temu rodziły się pisma komputerowe, podział był w miarę jasny: jedni zajmowali się końcowym odbiorcą, inni segmentem korporacyjnym czy dilerskim. Media dla użytkowników indywidualnych miały największą bazę potencjalnych użytkowników, więc rosły. Opisywały wszystko: systemy (DOS, OS/2, Windows), gry, oprogramowanie, różne platformy (PC, Amiga, Atari, Apple).
Na tym rynku zaczęła wybijać się pewna para: PC + Windows.
Część pism poszła za tym trendem i skupiła się na komputerach PC oraz systemie DOS wraz z Windows. Część nadal chciała być „sprawiedliwa”, „zadowalać wszystkich odbiorców” i… wpadała w nisze albo znikała. Z czasem rozkwitły te tytuły, które zrezygnowały z opisywania egzotyki, skupiły się już mniej na PC, a zajęły się przede wszystkim Windows.
Kiedyś „Zmieńcie nazwę na Windows World”, teraz „Zmieńcie nazwę na Teslowóz”
Właściwie do końca swojej obecności w PC Worldzie słyszałem zarzuty pod adresem redakcji, że za mało skupiamy się na innych systemach, że „powinniśmy zmienić nazwę na Windows World”. Problem polegał na tym, że miałem twarde dane na to, że wszystko inne nie chce się czytać nawet za darmo, a gdy przychodziło do płacenia za papierowe pismo – u, panie!
Dziś widzę, że Tesla stała się odpowiednikiem pary PC+Windows sprzed niecałych trzydziestu lat. Kto zajmuje się Teslą, opisuje najbardziej interesujący fragment rynku. Bo skupia się na marce, która stała się benchmarkiem dla [niemal?] wszystkich producentów: amerykańskich, niemieckich, chińskich, japońskich.
Jedni przyznają to oficjalnie (Xiaomi, Polestar, Volkswagen za Diessa), innym nie przechodzi to przez usta, ale po ich działaniach widać źródła inspiracji (ogniwa 46xx w BMW, odlewy w Toyocie czy Geely itd.). Dlatego uważam, że najwyższe prawdopodobieństwo sukcesu będą miały media, które pójdą za trendem: Teslowóz, Teslo Świat, Teslokult, Tesloblog, Teslocentrum.
Sprawdźcie mnie za pięć lat.