Pan Paweł zdecydował się właśnie Mercedesa EQC. Każda informacja z kategorii „dlaczego warto kupić samochód samochód elektryczny” podparta prawdziwą decyzją wywołuje u nas okrzyk radości, dlatego postanowiliśmy podpytać, skąd decyzja o Mercedesie.
Przypomnijmy: Mercedes EQC / Mercedes EQC 400 to crossover segmentu D-SUV wyposażony w dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 300 kW (408 kW) i baterię o pojemności 80 kWh. Obiecywany przez producenta zasięg to 417 km WLTP, co powinno przełożyć się na 330-360 km zasięgu realnego.
Poniższy opis pochodzi od naszego Czytelnika. Nie stosujemy w nim kursywy.
Mercedes EQC: warto czy nie?
Rozważałem Tesla Model 3 Long Range. Rozważałem. Ale serwis, obawa, strata czasu… Prowadzę firmę, po ostatniej stłuczce naprawili mi Audi w tydzień. Boję się, że w Tesli czekałbym 2-3 miesiące. To mnie wystraszyło – to, ale nie tylko to. Trochę opinie właścicieli, ale chyba najbardziej twarde zawieszenie.
Mam problemy z kręgosłupem i źle się czuję w twardo zestrojonych samochodach.
Jednak Tesla Model 3 nie była jedynym samochodem, który brałem pod uwagę. Poznański dealer (Karlik) pozwolił mi przez dwa dni zapoznawać się z Jaguarem I-Pace. Rany! Samochód porażał przyspieszeniem, mocą, jakością, pazurem. Prawie kupiłem. Prawie. Zrezygnowałem w chwili, gdy mi powiedzieli, że maksymalny okres obowiązywania gwarancji to 3 lata.
Wtedy wróciłem do Tesli Model 3, którą w Polsce można przecież kupić w cztery tygodnie. Nawet mimo tego, że nie jest oficjalnie oferowana. Trochę popędza mnie fakt, że mój samochód jest w leasingu do końca listopada, później muszę znaleźć coś nowego. Przypadek sprawił, że trafiłem na Mercedesa EQC na Otomoto. Nieśmiało zadzwoniłem do warszawskiego dealera. Kluczowe pytanie brzmiało: „Czy dostanę samochód jeszcze w tym roku”? Rozumowałem, że skoro jest wystawione, to właśnie tak powinno być.
Po kilku minutach okazało się, że samochód będzie we wrześniu i 10 grudnia mogą mi je wydać z rabatem. I przebiegiem 5 tysięcy kilometrów. Zamówiłem 🙂 Fakt, rozważałem wcześniej Audi e-tron. Dlatego cieszę się, że w Mercedesie EQC można głosowo sterować samochodem. Właśnie jak w Audi.
A czego się obawiam? Że po pięciu latach – na taki okres biorę leasing – zasięg będzie o 15 procent mniejszy. Jeśli inne marki się tutaj poprawią, to taki samochód może być ciężko sprzedać za rozsądne pieniądze.
Z drugiej strony: cieszę się, że będę jeździł za darmo, bo mam panele fotowoltaiczne na dachu. Już nawet planuję, że w dłuższe trasy wybiorę się, gdy będę miał czas na ładowanie. Albo gdy nie będę wracał tego samego dnia. W najgorszym razie zamienię się z Żoną na spaliniaka.
Wbrew temu, co może się wydawać, decyzja nie była szczególnie trudna. Mój obecny samochód kosztował 340 tysięcy złotych, a pali 14 litrów na 100 km (średnio). Elektryk pozwala mi na roczne oszczędności rzędu 20 tysięcy złotych, wliczając paliwo. To co miałem wybrać? Szczególnie, że mam panele fotowoltaiczne na dachu, z EQC mam 5,1 sekundy do 100 km/h, no i mam SUV-a, a takie auto chciałem najbardziej, chociaż myślałem o TM3.
Na marginesie: już dziś na Otomoto można znaleźć praktycznie każde auto elektryczne w wariancie demo, o jakim marzymy. Ja wybrałem EQC 400. Cena? W moim przypadku było to 310 tysięcy złotych brutto.
Oto moje auto: