Czytam tu i tam, że pojawiają się sugestie, by wstrzymać rozwój sztucznej inteligencji (AI), by zahamować prace nad nią i ją uregulować. Głosił to nawet Elon Musk, co mnie szczerze ubawiło – podobne w treści komunikaty dotyczące samochodów elektrycznych padały z ust prezesów starych koncernów samochodowych zaledwie kilka lat temu. Tego procesu nie da się zatrzymać. On zatrzyma się sam, bo doprowadzi do kryzysu.
Sztuczna inteligencja na świecie
Coś, czego nie było zaledwie trzydzieści lat temu, dziś stało się centrum naszego życia. To internet. W internecie czytamy (Elektrowóz!), oglądamy, słuchamy muzyki. Internet daje nam pracę, rozrywkę, wiedzę – obok telewizji stał się naszym podstawowym źródłem informacji, w niektórych przedziałach wiekowych jest już od niej ważniejszy.
Treści, które są w internecie, najpierw tworzyli ludzie. Później zaczęli być wspierani przez maszyny. Później zaczęli być uzupełniani przez maszyny. Później zaczęli być zastępowani przez maszyny (notki sportowe, giełdowe). Teraz mogą być już zastąpieni przez maszyny. Sztuczna inteligencja może pisać dla Was artykuły, całe dziesiątki opracowań na interesujące Was tematy stworzone z różnych perspektyw. Może stworzyć lepszy, ładniejszy, działający szybciej klon Elektrowozu. Wodorowozu. Czy czegokolwiek innego.
Sztuczna inteligencja może nagrywać dla Was wideo. Całą masę wideo na każdy temat. Może „testować” 10 tysięcy produktów na dobę i może być w tym bardziej wiarygodna (!) niż prawdziwi ludzie-testerzy. Dotyczy to kremów (wystarczy sprawdzić skład), kart graficznych (syntetyczne benchmarki plus analiza obrazu i szybkości), samochodów (tutaj będzie musiała coś kreować albo nająć ludzkich sługusów, by przejechali się tymi samochodami i odbębnili 300 małych testów krok po kroku). Sztuczna inteligencja będzie (jest!) tańsza niż ludzie, może wyraźniej mówić, być stremowana lub wyzywająca, stanowić przyjemne dla oka doznanie:
Wyświetl ten post na Instagramie
W kolejnym kroku sztuczna inteligencja może przestać być taka ładna. Może być bardziej ludzka. Może się starzeć. Może chorować na raka, dzielić się swoimi dolegliwościami, pokazywać przerażające rany i zbierać pieniądze na leczenie. Swoje. Matki. Dziecka. Sztuczna inteligencja będzie mogła zrobić w internecie wszystko, ale lepiej, bardziej wiarygodnie, ładniej lub bardziej realistycznie.
I tutaj widzę źródło tego potencjalnego kryzysu. Coś, co jest dla nas podstawowym źródłem wiedzy, internet, zostanie zainfekowane sztucznymi treściami. Te treści mogą być prawdziwe, ale mogą być też wykreowane. Może powstać 1 200 postaci płci obojga przekazujących treści jak Oskar Szafarowicz, które zostaną dostosowane do potrzeb odbiorców. Będzie wersja dla erotomanów, dla starszych pań, dla zabieganych ojców, dla zakonnic, dla górników, dla osób z niskim ilorazem inteligencji i erudytów.
Powtórzą wszystko, co będzie trzeba, emanując pewnością siebie i przekonaniem, że mówią prawdę. Zrobią to raz, drugi, dziesiąty, wejdą w polemikę, agresywną lub nie, w zależności od tego, co zadziała lepiej. Po trzecim powtórzeniu przekonają 0,01 procent, po trzydziestym 0,1 procent – i tak dalej. Niektórzy zaczną się orientować, że są urabiani. Ci mądrzejsi zauważą to wcześniej, a mądrzejsi często bywają trendsetterami.
Wtedy – tak sądzę – wszystko zacznie się powoli sypać. Social media, internet (to tutaj żyje AI!) jako wiarygodne źródło informacji przestaną być wiarygodne. Tylko że powrotu do dawnej rzeczywistości już nie będzie. Dawni dziennikarze / twórcy przekwalifikują się na hudraulików.
Poznajcie się, oto redaktor naczelna Elektrowozu 2.0: