Niedawno w internecie pojawiły się plotki, że Volkswagen we współpracy z Renault chce wprowadzić na rynek tani samochód elektryczny. Auto byłoby rozwijane w ramach projektu Amsterdam, miałoby podwozie Renault, zespół napędowy VW i byłoby logicznym następcą VW e-Up. Okazuje się jednak, że inicjatywa została zablokowana przez związki zawodowe Volkswagena, których szefowa uznała, że „została zaangażowana do inicjatywy zbyt późno”, donosi niemiecki Manager Magazin.
Tani samochód elektryczny w ramach joint-venture = mniejsze zapotrzebowanie na pracowników
Projekt zablokowała Daniela Cavallo, szefowa związków. Chodzi zapewne o to, że produkcja w ramach joint-venture oznacza oszczędności na poziomie dla firm, ale biorą się one choćby ze zwolnienia części załogi, która nie jest już potrzebna. Volkswagen chciałby ponoć scedować produkcję samochodu na Renault i dostarczać doń zespoły napędowe. Decyzję tę podjęto mimo faktu, że niemiecka marka ma fabryki, które nie pracują pełną parą (patrz: Zwickau, Emden, Drezno, również Mlada Boleslav).
Tani elektryk powstawałby w ramach projektu Amsterdam, miałby kosztować poniżej 20 000 euro, równowartość poniżej 87 000 złotych. Byłby tańszy (i mniejszy?) niż Renault 5, którego cena ma startować w okolicach 25 000 euro. Cavallo zablokowała rozmowy Volkswagena i Renault w oparciu o wewnętrzne regulacje Volkswagena, w ramach których to związki zawodowe decydują o lokalizacji produkcji danego modelu.
Oceniając pod cenach Renault Scenic E-Tech Electric i Renault 5 na tle Volkswagena ID.4 i VW ID.3, francuskiej firmie lepiej obecnie idzie optymalizacja kosztów, choć przy Zoe czy Megane E-Tech Electric nie było jeszcze tak różowo. Niemieccy związkowcy teoretycznie mogliby wywalczyć, żeby tani elektryk powstawał w którejś z fabryk Volkswagena, ale oznaczałoby to jego wyższą cenę wyjściową, bo zespoły napędowe (Volskwagen) łatwiej dostarczyć do wybranej fabryki niż całe gotowe podwozia – a za te ostatnie odpowiadałoby właśnie Renault.