Niemieckie ministerstwo środowiska oszacowało, jaki wpływ będzie miała rosnąca liczba hybryd plug-in na realizację celów emisyjnych. Okazało się, że bazowanie na deklarowanych przez producentach liczbach może sprawić, że wynik będzie niedoszacowany o ponad 64 procent. Kraj może nie wypełnić założeń dotyczących cięć emisji CO2.

Spalanie hybryd plug-in wyższe niż na papierze, słabe zasięgi na prądzie, niedobory infrastruktury

Ministerstwo środowiska założyło, że przy obecnych trendach w 2030 roku po niemieckich drogach będzie jeździło 2,6 miliona PHEV-ów, które wyprodukują 2,4 miliona ton CO2. Takie wyniki wychodzą, gdy weźmie się pod uwagę deklarowaną przez producentów emisję dwutlenku węgla – oczywiście zmierzoną z wykorzystaniem oficjalnych procedur (źródło).

Jednak po uwzględnieniu prawdziwego spalania hybryd ładowanych z gniazdka, emisja będzie prawdopodobnie zbliżona do 6,7 miliona ton CO2, czyli wyniesie 279 procent wartości wynikającej z obliczeń. Głównym problemem jest niechęć nabywców do regularnego ładowania swoich aut. A nawet gdyby to robili, emisja i tak byłaby o 0,8 tony wyższa (133 proc. wartości wynikającej z kalkulacji), bo zasięgi PHEV-ów są słabe, a infrastruktura niewystarczająca. Problem dotyczy szczególnie aut służbowych.

Z tego względu autorzy opracowania sugerują przejrzenie programów wsparcia dla nabywców hybryd plug-in.

Gdyby PHEV-y popadły w niełaskę w Niemczech, niektórzy lokalni producenci mieliby problem. Podkreślają oni bowiem, że hybrydy są istotnym etapem przejściowym i decydują się na szybką ścieżkę elektryfikacji (samochód spalinowy + bateria + silnik elektryczny -> samochód hybrydowy), by zrealizować nałożone na firmy cele emisyjne (źródło).

Zdjęcie otwierające: ilustracyjne, port ładowania hybrydy plug-in, Seata Leona e-Hybrid (c) Seat

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 0 głosów Średnia: 0]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: