Xiaomi zdecydowało się na ruch, który rozjuszył nabywców Xiaomi SU7 Ultra. W ramach ostatniej aktualizacji oprogramowania odjęto właścicielom 477 kW/648 KM mocy z dostępnych pierwotnie 1 139 kW/1 548 KM. Aby samochód odzyskał pełnię możliwości, mieli oni wziąć udział w egzaminie kwalifikacyjnym polegającym na pokonaniu okrążenia po torze w określonym czasie. Po gorącej reakcji klientów, firma zdecydowała się na wycofanie ograniczeń.

Xiaomi daje, Xiaomi zabiera, Xiaomi oddaje

Xiaomi chyba doszło do wniosku, że ponad 1,1 MW mocy pod stopą człowieka, którego jedyną kwalifikacją jest zdolność do szybkiego wydania równowartości niecałych 280 000 złotych, to „odrobinę” za dużo. Dlatego zadecydowano o obcięciu mocy SU7 Ultra do około 0,67 MW, 662 kW/900 KM. Planowano też dodatkowe egzaminy dla świeżo upieczonych właścicieli elektryka, dzięki którym firma mogłaby ocenić, czy nabywca jest odpowiednikiem Majtczaka (=umie wciskać na prostej gaz do oporu), czy może posiada umiejętność panowania nad taką mocą.

Dodajmy, że przyspieszenie 0-100 km/h Xiaomi SU7 Ultra w wariancie nieposiadającym ograniczeń trwa 1,98 sekundy, przynajmniej tak obiecuje producent. Odcięcie 600 KM mocy oznacza wydłużenie tego czasu o około 0,4-0,5 sekundy, oczywiście dużo zależy tutaj od przebiegu krzywej momentu obrotowego.

„Nadmiarową” moc zabrano posiadaczom prostą aktualizacją oprogramowania. Dodano też 60-sekundowy czas oczekiwania na możliwość uruchomienia trybu kontrolowanego startu (ang. launch control), podczas którego samochód musiał być nieruchomy. Wszystko „z powodów bezpieczeństwa”. Ale działanie spowodowało spore oburzenie właścicieli samochodu, które przejawiało się w gorących internetowych dyskusjach. Ostatecznie firma wycofała się ze zmian, przywróciła pierwotną specyfikację auta.

Xiaomi planuje ekspansję na światowych rynkach najwcześniej w 2027 roku, czyli w Europie SU7 lub YU7 z lokalną homologacją zobaczymy nie wcześniej niż za około 20 miesięcy.

Nota od redakcji Elektrowozu: taka zmiana nie obroniłaby się w żadnym systemie praw konsumenta: ani europejskim, ani amerykańskim, ani chińskim. Xiaomi prędzej czy później musiałoby oddać kierowcom pełną moc, bo przecież za nią zapłacili.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 7 głosów Średnia: 4.4]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: