Samochody spalinowe z koncernu Volkswagena znajdują tylu nabywców, że w 2025 roku firma może przekroczyć wyliczone dla niej normy emisji. Dlatego Oliver Blume, prezes koncernu, aktywnie lobbuje w Unii Europejskiej za złagodzeniem ostrych regulacji. Z kolei prezes marki Volkswagen mówi o rozszerzaniu portfolio modeli elektrycznych i wyposażonych w silniki spalinowego. Dotychczas te ostatnie były raczej w odwrocie, skupiano się głównie na elektrykach.
Volkswagen: „Samochody elektryczne – tak, oczywiście, ale …”
W 2025 roku producenci samochodów będą musieli ograniczyć emisję dwutlenku węgla na poziomie wszystkich wyprodukowanych i sprzedanych aut średnio o kilkanaście procent. Dla koncernu Volkswagena będzie to mniej więcej 15 procent, wyliczyło Jato Dynamics. Tymczasem zainteresowanie autami elektrycznymi nie rośnie odpowiednio szybko, by mogły one zbilansować konwencjonalny tabor.
Dlatego prezes Volkswagena, Thomas Schaefer, wśród priorytetów marki wymienił wprowadzanie na rynek zarówno aut elektrycznych, jak też hybryd plug-in (źródło). W obecnej dekadzie ładowane z gniazdka hybrydy traktowane są preferencyjnie za „elektryfikację taboru”, jednocześnie pozwalają producentom sprzedawać stare silniki spalinowe w przypudrowanym anturażu. Na początku dekady ówczesny prezes koncernu, Herbert Diess, uważał, że należy obrać kurs wyłącznie na samochody elektryczne, zatem wzmianka o hybrydach w kontekście „najwyższych priorytetów” stanowi dużą korektę celu.
Co ciekawe, o renesansie silników spalinowych słychać też na drugim końcu skali. Prezes Rimaca, Mate Rimac, ocenił, że ludzi kupujących najdroższe i najszybsze auta „odrzucają” obecne regulacje kierujące rynek ku elektrykom. Najbogatsi chcą się wyróżniać na tle reszty, dlatego następca Nevery może zostać wyposażony w jakąś formę napędu spalinowego. Sam Rimac Nevera, o którym lata temu słyszeliśmy, że się „wyprzedał”, znalazł na całym świecie dopiero 50 nabywców.
Nota od redakcji Elektrowozu: chyba trzeba będzie się przeprosić z opisywaniem hybryd… 😉