Ford postanowił zagrać twardo z amerykańskimi dealerami. Albo zdecydują się na sprzedawanie samochodów elektrycznych z gamy Forda, albo też stracą możliwość oferowania ich od stycznia 2024 roku. Salony mają czas do końca października na podjęcie decyzji, która w ten czy inny sposób zaważy na ich przyszłości. Nieoficjalnie mówi się, że w podobny sposób Volkswagen negocjował z europejskimi dealerami trzy lata temu.

Salony, które chcą sprzedawać Fordy, muszą zainwestować

Dealerzy mogą wybrać jedną z trzech ścieżek współpracy z producentem: 1/ bycie certyfikowanym sprzedawcą linii Model e [tj. aut elektrycznych Forda], 2/ bycie certyfikowanym „elitarnym” sprzedawcą linii Model e lub też 3/ całkowitą rezygnację ze współpracy z tym działem firmy. Aktualnie Model e zajmuje się w Fordzie sprzedażą wyłącznie elektryków, Forda Mustanga Mach-E i F-150 Lightning, ale w przyszłości sytuacja może ulec zmianie.

Teoretycznie dealer nie powinien mieć problemu z wyborem właściwej ścieżki, w praktyce jednak Ford zastrzega, że przygotowanie salonu do sprzedaży elektryków będzie kosztowało 1-1,2 miliona dolarów (równowartość 4,7-5,7 miliona złotych), z czego aż 90 procent mają stanowić koszty infrastruktury do ładowania. Każda placówka „elitarna” ma bowiem mieć dwie stacje ładowania prądem stałym o mocy co najmniej 120 kW oraz jeden punkt ładowania prądem przemiennym.

Taniej będzie stać się certyfikowanym „nieelitarnym” sprzedawcą elektryków Forda, wystarczy jedna publicznie dostępna stacja ładowania prądem stałym. Problem z tym programem jest taki, że salon otrzyma pewną konkretną liczbę pojazdów niezależną od dotychczasowej sprzedaży. Ma ona wystarczyć tylko do obsłużenia najwierniejszych klientów marki.

Jeśli komuś nie odpowiadają powyższe koszty, może całkowicie zrezygnować ze sprzedaży aut dystrybuowanych w ramach programu Model e. Wtedy od stycznia 2024 roku nie będzie mógł sprzedawać elektryków Forda. Do ich oferowania będzie mógł wrócić nie wcześniej niż w styczniu 2027 roku, gdy Ford będzie ponownie przyznawał salonom uprawnienia do oferowania samochodów elektrycznych marki.

Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: Ford się nie patyczkuje, ale pomysł jest dobry. Jeśli klient przekona się, że może kupić elektryka, bo w najgorszym razie naładuje go w salonie, to marka zyskuje wiernego klienta. Więcej: publicznie dostępne stacje ładowania o mocy 120 kW sprawiają, że w okolicy salonu pojawią się nawet ci, którzy niekoniecznie jeżdżą Fordami. I wtedy można spróbować ich przechwycić…

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 0 głosów Średnia: 0]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować reklamy poniżej: