Coraz mocniejsze dokręcanie śruby. Prezes Forda poprosił amerykańskich dealerów, by obniżyli koszty sprzedaży samochodów o 2 000 dolarów (równowartość 9 200 złotych). To element większego planu, w ramach którego firma pracuje nad tym, żeby jej samochody były konkurencyjne cenowo w stosunku do Tesli i elektryków innych marek.

Ford Mustang Mach-E i F-150 Lightning. Gdzieś trzeba obciąć koszty

Nowe umowy mają być dyskutowane z dealerami w tym tygodniu. Niższe koszty obsługi i sprzedaży pozwolą na obniżenie cen elektryków, dzięki czemu łatwiej im będzie pozycjonować się do pozostałej części rynku. Ford już dziś sprzedaje kończące się modele z poziomu witryny WWW, ale to pozwala na ścięcie ich cen o zaledwie 600-700 dolarów, co jest kwotą zbyt niską, by konkurować z Teslą mogącą korygować ceny na bieżąco.

Jeden z dealerów cytowany przez portal Electrek twierdzi, że „wchodzą w to [=elektryfikację] naprawdę szybko. Jeśli ktoś nie pójdzie na całość, przegra”. Podobnie mówi prezes Forda. Tymczasem amerykańskie salony chyba czują, że zbliża się kres ich prosperity, bo wiele z nich robi co może, by zarobić na elektrykach jak najwięcej – albo zniechęcić do nich klientów gigantycznymi marżami (ang. markup). Dotyczy to Forda, ale też marek GM czy europejskich.

We wstępie wspomnieliśmy o „dokręcaniu śruby”, ponieważ zaledwie kilka dni temu należący do General Motors Buick ogłosił, że jest gotowy na odkupienie salonów od tych dealerów, którzy nie chcą sprzedawać samochodów elektrycznych. Po 2030 roku firma planuje sprzedawać wyłącznie auta elektryczne, na przystosowanie się zostało więc zaledwie osiem lat.

Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: to w sumie ciekawe, że potrzeba było aż ośmiu-dziesięciu lat, żeby rozpoczęło się przemeblowywanie rynku sprzedaży aut. W segmencie smartfonów poszło szybciej, z mailami zastępującymi faks chyba też.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 4 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować reklamy poniżej: