W 2024 roku Unia Europejska zdecydowała się nałożyć cła na samochody elektryczne „Made in China”. Decyzję podjęto po śledztwie, w ramach którego ustalono, że chiński rząd wspiera finansowo producentów, a to jest niezgodne z zasadami obowiązującymi na terenie Unii. W kontekście trwającej właśnie wojny celnej na linii USA – Państwo Środka, wrócono do dyskusji. Rozważane jest ustalenie ceny minimalnej na auta zamiast konkretnej stawki przywozowej.
Urzędowa cena minimalna zamiast ceł?
Rozmowy na linii Unia – Chiny trwały od miesięcy, już od czasu śledztwa, którego wynikiem były cła. Chiny jednak nie chciały się przyznać do żadnej formy nielegalnego wsparcia swoich producentów, nie będzie więc przesadą stwierdzenie, że negocjacje tkwiły w martwym punkcie. Unia wprowadziła opłaty przywozowe, Chiny wystosowały oficjalny protest, poskarżyły się Światowej Organizacji Handlu i Trybunałowi Sprawiedliwości, zastosowały cła odwetowe na koniak i temat rozszedł się po kościach [choć ucierpiała na tym też Polska – patrz: jeden z kolejnych artykułów]. Kilku producentów wynegocjowało sobie lepsze stawki (np. Tesla czy Geely), chińskie elektryki w Europie nie podrożały.

Chiński MG ES5 oferowany jest w Europie jako MG S5 EV. Marka MG należy do chińskiego SAIC Motor, obłożona jest więc najwyższymi cłami (c) MG, SAIC
Awantura na linii Stany Zjednoczone – Chiny ma kaliber o rzędy wielkości większy niż decyzja Unii. W dodatku Europa działała w obrębie swojego i międzynarodowego prawa, oficjalnie przeprowadziła dochodzenie, wszystko udokumentowała i uzasadniła. Zastosowane całkowite stawki wynoszą od 17,8 procent dla Tesli do 45,3 procent dla SAIC. Dla odmiany Donald Trump wdraża cła na chińskie produkty „bo tak” a ich stawki oblicza podług dziwnych reguł. Już jego poprzednik podniósł cła na chińskie elektryki do efektywnych 102,5 procent. Obecny prezydent wprowadził opłaty przywozowe na wszystko z Chin, obecnie wynoszą one około 145 procent ceny produktu.
Nagła powrót do negocjacji między Komisją Europejską i chińskim Ministerstwem Handlu oznacza zmiany. Mówi się o zastąpieniu stawek celnych minimalnymi cenami na elektryki, chociaż według Komisji nie wystarczą one do zniwelowania szkód wywołanych dopłatami chińskiego rządu do lokalnych producentów (źródło). Celem rozmów będzie prawdopodobnie przekonanie przedsiębiorstw do budowania fabryk na Starym Kontynencie.
Jeśli po miesiącach stagnacji decyzja zapadnie szybko – Europa jest jednym z trzech największych rynków motoryzacyjnych na świecie – najbardziej ucierpieć mogą Stany Zjednoczone. Nie z powodu braku importu chińskich elektryków, bo tych praktycznie nie mają, lecz z racji coraz cieplejszych stosunków między Unią i Państwem Środka.