Niepokojące zjawisko w Stanach Zjednoczonych. Podczas gdy Tesla chwali się spadającymi kosztami napraw powypadkowych swoich samochodów, inne firmy decydują się na szkodę całkowitą (ang. totaled) i kierowanie aut na aukcję, nawet jeśli ich naprawa mogłaby mieć sens. Reuters zauważył, że wiele Tesli Model Y oznaczonych właśnie jako „szkoda całkowita” ma mniej niż 10 000 mil / 16 000 kilometrów przebiegu, co w USA oznacza eksploatację, która trwała mniej niż rok (dane uśrednione).
Firmy ubezpieczeniowe nie chcą naprawiać Tesli. Bo drogo?
Poruszające się po amerykańskich drogach samochody, które uczestniczyły w zdarzeniu drogowym i zostały uszkodzone w co najmniej 75 procentach, zwykle zostają przez firmy ubezpieczeniowe rozliczone jako nieopłacalne w naprawie, po „szkodzie całkowitej”. Ich właściciele otrzymują rekompensatę a auta trafiają na aukcje pojazdów powypadkowych. Stamtąd rozjeżdżają się po całym świecie, przypływają też do Polski, gdzie po naprawie wystawiane są jako „import prywatny”, „bezwypadkowe”.
Z analizy Reutersa (na którą zwrócił uwagę portal Teslarati) wynika, że ubezpieczyciele nie chcą finansować napraw Tesli. Wiele Modeli Y, które wystawiono na giełdach Copart oraz IAA w grudniu 2022 i styczniu 2023 roku miało mniej niż 16 000 kilometrów przebiegu, zostały zatem kupione w ciągu ostatnich kilku-kilkunastu miesięcy. Samochody wyceniono na od 60 do ponad 80 tysięcy dolarów, podczas gdy dziś, po obniżkach, nowa Tesla Model Y LR startuje od 53 490 dolarów.

Test zderzeniowy Tesli Model Y. Ciekawi nas, czy auto po takim zderzeniu zostałoby uznane za nadające się na złom, tj. po szkodzie całkowitej (c) IIHS
Diametralnie odmienne jest podejście samego producenta, który w wybranych stanach daje nabywcom możliwość ubezpieczenia u siebie samochodów. W trakcie podsumowania IV kwartału 2022 roku Elon Musk chwalił się, że poczyniono pewne optymalizacje, za sprawą których koszty napraw powypadkowych powinny być niższe. Dotyczyły one zarówno struktury samochodu, jak też sposobu działania oprogramowania. Niewiele wiemy o tych zmianach, słyszeliśmy tylko o różnych podejściach do napinania pasów, by zwiększyć bezpieczeństwo pasażerów samochodu.
Nota od redakcji Elektrowozu: jeśli zjawisko się rozleje, jeśli producenci zaczną zauważać, że koszty napraw aut elektrycznych są znacząco wyższe niż samochodów spalinowych, wzrosną ceny ubezpieczeń AC. Na szczęście istnieje druga strona medalu: elektryki są wyposażone w większą liczbę systemów bezpieczeństwa niż przeciętny pojazd na drodze, więc ich uszkodzenia mogą być mniej dotkliwe, czytaj: łatwiejsze w naprawieniu.