W piątek, 5 lipca, weszły w życie tymczasowe cła na samochody elektryczne produkowane w Chinach. Na razie pieniądze trafiają do depozytów, ale jeśli regulacje nie zostaną cofnięte, opłaty importowe zaczną normalnie obowiązywać 4 listopada 2024 roku. Firma analityczna Rhodium obliczyła, że chińskie marki nadal będą zarabiać na samochodach, tylko mniej. Niektórzy, w tym Tesla, idą na daleko idącą współpracę, żeby tylko obniżyć obowiązujące stawki.
Cła mogą podnieść ceny. Chińscy producenci mają zapas, zachodni też?
Wejście ceł w życie zostało odnotowane tylko przez część konfiguratorów samochodów produkowanych w Chinach. Na dotychczasowym poziomie wyceniane są Dacia Spring (od 76 900 zł) i Tesla Model 3 (od 194 990 zł), z kolei ceny Volvo EX30 we wszystkich wariantach poszły nieco do góry, za podstawową edycję z jednym silnikiem i mniejszą baterią zapłacimy 176 990 złotych zamiast wcześniejszych 169 900 złotych (+4,2 proc.). Dodajmy, że chińskie Geely, właściciela marki Volvo, obowiązuje taryfa przywozowa w wysokości dodatkowych 19,9 procent oprócz wcześniejszych 10 procent.
W ramach odwetu Chiny wezwały do siebie importerów i producentów brandy, co zresztą zapowiadano już w styczniu bieżącego roku. Ale firma badawcza Rhodium oszacowała, że chińscy producenci nadal będą zarabiać na swoich samochodach. BYD Seal U, elektryczny crossover, który jest mocno eksponowany w Europie przy okazji Euro 2024, ma kosztować BYD-a 20 463 euro (87 700 złotych netto), po wszystkich kosztach i z typową marżą „powinien” być sprzedawany za 29 025 euro, 124 400 złotych, a doliczono do niego europejski „podatek od zamożności” w wysokości 12 965 euro (55 600 zł; ilustracja poniżej), co wywindowało jego cenę do poziomu 41 990 euro (180 000 zł; odpowiednik polskich 186 000 zł). Polscy dealerzy jak zwykle uważają, że Polacy są zamożniejsi niż Niemcy i wycenili BYD-a Seal U od okolic 190 000 złotych.
Koszty produkcji, transportu, dotychczasowych ceł, dystrybucji, VAT-u na przykładzie BYD-a Seal U. Europejska marża producenta to niemal 13 000 euro, dealerzy w Polsce naliczają jeszcze więcej (c) Rhodium Analytics
Co interesujące, w oficjalnym komunikacie Komisja Europejska przyznała, że jeden producent zgłosił się z uzasadnionym wnioskiem o indywidualne obliczenie ceł i że była to Tesla (źródło). Teraz firmę Muska będzie obowiązywać stawka uśredniona, gdy jednak taryfy przywozowe zaczną obowiązywać, producent może płacić mniej, o ile tylko zdoła się wybronić przed przedstawicielami KE. Pozostałe marki muszą zaczekać do chwili, gdy cła wejdą w życie i poczekają na obniżenie opłat importowych do 9 miesięcy.