Toyota planuje wybudowanie w Chinach fabryki samochodów elektrycznych. Ma ona ruszyć w 2027 roku, będzie zajmować się wytwarzaniem głównie „ekskluzywnych” modeli Lexusa, donosi japoński portal NHK. Na razie sprzedaż aut koncernu Toyoty w Chinach spada, wspominani przez NHK eksperci sądzą, że wyjeżdżające z lokalnego zakładu auta mogą odwrócić ten trend. Lexus planuje uzupełnienie całej światowej gamy modelowej o elektryki do 2035 roku.
Nowa fabryka Lexusa w Chinach
W ostatnich latach Lexus wprowadził na globalne rynki dwa auta elektryczne: Lexusa UX300e oraz Lexusa RZ 450e będącego wariacją na temat Toyoty bZ4X. Ale są to raczej modele „początku” i „środka” niż wspominane przez NHK samochody „luksusowe” (źródło). Być może dlatego Toyota pracuje właśnie nad pozyskaniem gruntu w Szanghaju (Chiny), gdzie miałaby otworzyć zakład będący w całości zarządzany przez japoński koncern. Chiński rząd pozwala na taką ekstrawagancję tylko w przypadku produkcji czystych elektryków.
W Państwie Środka toczy się obecnie zażarta wojna cenowa, marki produkujące samochody elektryczne konkurują ze sobą o udziały, szukają też nowych rynków zbytu poza krajem macierzystym. Część startupów już upadła (ilustracja poniżej). BEV-y stopniowo wypierają inne rodzaje napędów, w efekcie duże spadki zaliczają niemieckie marki luksusowe, Volkswagen, stare firmy amerykańskie (dotyczy wszystkich rodzajów napędów). Obrywa się też Japończykom: do końca października Toyota sprzedała o 9,3 procent samochodów mniej niż rok temu a Nissan i Honda zdecydowały się na zamknięcie niektórych fabryk.
Disappeared Chinese Electric Vehicle Brands😳😳 pic.twitter.com/EfrDgRgIJf
— 大趙 (@zhongwen2005) December 26, 2024
Chociaż pierwszym dostawcą ogniw Li-ion dla największego producenta elektryków na świecie była firma japońska (Panasonic), koncerny z Kraju Kwitnącej Wiśni sprawiają wrażenie pogubionych, gdy chodzi o pozyskanie odpowiedniej ilości ogniw Li-ion w akceptowalnej cenie. Sama Toyota mocno polega w Chinach na konstrukcjach stworzonych przez BYD-a i ogniwach LFP. Fabryka, która wystartuje w 2027 roku, prawdopodobnie też będzie korzystać z LxFP, ale jest szansa, że koncern sięgnie po własne ogniwa ze stałym elektrolitem, by pokonywać nawet 1 000 kilometrów na jednym ładowaniu.

Elektryczna Toyota Sport Crossover mocno przypomina zarys sylwetki ze slajdu o ogniwach solid-state i chyba spełnia kryterium „luksusowości”. Jeszcze tylko brakuje jej znaczka Lexusa. Premiera już w 2025 roku (c) Toyota
Nota od redakcji Elektrowozu: japońska strategia to przejaw koszmarnego zacofania. W całym koncernie tylko Jacek Pawlak, prezes Toyota Central Europe, dostrzega, że świat się zmienił: „Ta cała elektryfikacja, szczególnie, jeśli chodzi o samochody na baterie, które miały być przełomem, skończyła się totalnym fiaskiem”.