Szefowie amerykańskiego oddziału Toyoty dementują opinie, jakoby japońska firma była przeciwna samochodom elektrycznym (BEV). Firma podkreśla, że jest gotowa do ich produkcji, ale czeka, aż zechcą ich klienci. W domyśle: dziś nie chcą, a Toyota nie chce znowu przecierać szlaków, jak to robiła z Priusem.
Toyota: Nasz klient, nasz pan. Sam wybierze technologię
Amerykańscy przedstawiciele stawiają sprawę jasno: to klient musi wybrać najlepszy dla siebie zespół napędowy, a Toyota mu go dostarczy. Firma uważa, że ma dobrze skonstruowane portfolio modeli, chce iść tam, dokąd będzie zmierzał rynek. Podkreślono również, że migracja w kierunku alternatywnych zespołów napędowych wymaga współpracy producentów, rządu, salonów, dostawców i klientów (źródło).
Deklaracje są zrozumiałe i pasują do tez, które wcześniej stawiał prezes Toyoty. Ale świadczą też o wysokiej zachowawczości japońskiego koncernu. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych Toyota wprowadziła na rynek hybrydowego Priusa. Auto było ekonomiczne, potrafiło jeździć na prądzie, podbiło kalifornijski rynek i zapoczątkowało całą serię nowych modeli z napędem hybrydowym.
Wygląda na to, że Toyota nie jest gotowa na powtórzenie tego sukcesu, nie wierzy weń. Mimo tego [niezrozumiałego] dystansu do napędów elektrycznych firma zaprezentowała w kwietniu 2021 roku koncepcyjną Toyotę bZ4X. Elektryczny crossover ma być pierwszym z siedmiu modeli należącym do serii bZ. Do 2025 roku (cztery lata!) koncern chce mieć w gamie aż 15 różnych elektryków. Nawet jeśli ponad połowa przypadnie na Chiny, niektóre powinny uzupełnić gamę modelową na kontynencie europejskim.
Obecnie klientów zainteresowanych elektrykami podkradają Lexusowi marki premium (Audi, BMW, Mercedes, Tesla), a Toyocie – marki popularne (Hyundai, Volkswagen, Skoda, Kia). Jednocześnie Toyota jest w 2021 roku najczęściej wybieraną marką samochodów w Polsce.
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: