Portal Automotive News Europe dowiedział się, że w ramach rozwoju w segmencie aut elektrycznych Toyota chce przestawić na produkcję baterii dwa japońskie zakłady zajmujące się dziś wytwarzaniem silników spalinowych. Na razie nie słychać, żeby koncern miał podobne plany w stosunku do placówek ulokowanych poza Japonią, co może być lekko niepokojące dla ludzi zatrudnionych w Wałbrzychu czy Jelczu-Laskowicach.
Baterie zamiast silników, mniej aut spalinowych, więcej elektryków
Konwersja ma dotyczyć fabryki Shimoyama (silniki spalinowe) oraz Myochi (osprzęt do nich). Obydwie placówki mają zostać przestawione na wytwarzanie baterii w ramach nowej strategii, która zakłada samodzielną produkcję baterii przez Toyotę na terenie Japonii i Stanów Zjednoczonych. Ich zarządzaniem zajmie się przedsiębiorstwo Prime Planet Energy & Solutions, joint-venture Toyoty i Panasonika (źródło).
Shimoyama jest jednym z dwunastu zakładów japońskiej firmy, z którego linii montażowych zjeżdżają silniki spalinowe. Pozostałe znajdują się w Japonii, Indonezji, Tajlandii, Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Polsce (Wałbrzych i Jelcz-Laskowice). Decyzja o zmianie profilu obu fabryk potwierdza, że Toyota dostrzega rosnącą popularność aut elektrycznych i chce się do niej ewolucyjnie przystosowywać. Na podobne ruchy już dawno temu zdecydował się koncern Volkswagena czy Hyundai Motor Group.
Ujęcie z linii montażowej zakładów Shimoyama, jedno z niewielu, które Toyota współcześnie rozpowszechnia
Przed wakacjami japoński producent wytwarzał samodzielnie zaledwie 6 GWh ogniw, głównie do hybryd. Nowa strategia ma zwiększyć tę liczbę o 40 GWh na początku drugiej połowy dekady. W 2030 roku Toyota chciałaby dysponować zakładami produkującymi aż 280 GWh ogniw i baterii, co powinno wystarczyć na 3,5-5 milionów samochodów czysto elektrycznych. Co ciekawe, firma mówi o chęci sprzedaży 3,5 miliona elektryków rocznie w 2030 roku, zakłada zatem, że średnia pojemność baterii jej aut wyniesie aż 70 kWh. To oznacza chęć konkurowania w segmentach zajmowanych dziś przez Teslę i Volkswagena niż próbę naśladowania koncernu Stellantis, który skupił się na segmentach w okolicy B.
W 2030 roku Lexus w Europie i Stanach Zjednoczonych ma się stać marką czysto elektryczną. Do 2035 roku konwersja marki ma objąć cały świat, po tej dacie nie będzie możliwe kupienie nowego Lexusa z silnikiem spalinowym.