Site icon SAMOCHODY ELEKTRYCZNE – www.elektrowoz.pl

To jest ten moment, by zatrudnić Herberta Diessa, skoro Muska nie damy rady. PSE „Izera” ma szansę na sukces [felieton]

Elektrowóz ujawnił niedawno, że ElectroMobility Poland planuje nawiązanie strategicznego porozumienia z chińskim Geely. Jeśli ta informacja okaże się prawdziwa, jeśli Polski Samochód Elektryczny „Izera” faktycznie powstanie dzięki chińskiemu know-how, powinniśmy szybko podjąć pewną kluczową decyzję. Jest nią zatrudnienie eksperta z dużym doświadczeniem we współpracy z firmami z Dalekiego Wschodu. Na rynku jest ktoś taki.

Chińska etyka biznesu a sprawa polska

Pewien człowiek, który od kilkudziesięciu lat prowadzi interesy z ludźmi z krajów Dalekiego Wschodu, opowiedział mi swego czasu o ich podejściu do biznesu. Otóż dążą oni do tego, by wszelkimi możliwymi środkami osiągnąć sukces. Nic się nie stanie, jeśli trzeba będzie nań trochę poczekać. Sukces jest miarą samą w sobie, etyka nie powinna mu przeszkadzać.

Kompletnie nie znam się na wielkoskalowych biznesach w branży motoryzacyjnej. Niestety, mam niejasne przeczucie, że moja wiedza nie odstaje szczególnie od wiedzy Piotra Zaremby, prezesa ElectroMobility Poland, skoro według oficjalnych komunikatów to nie on prowadził negocjacje w sprawie platformy, lecz zatrudniał do tego pośredników. Dlatego uważam, że mamy ostatni moment, by na czele EMP postawić kogoś, kto zjadł zęby na zarządzaniu koncernem motoryzacyjnym. O ile tylko naprawdę chcemy, by Polski Samochód Elektryczny „Izera” faktycznie trafił do produkcji.

I tutaj na myśl przychodzi mi Herbert Diess, który całkiem niedawno pożegnał się z pewnym niemieckim przedsiębiorstwem. W przeszłości odpowiadał za dział w BMW, ostatnio kierował całym koncernem Volkswagena. Wie o tym, jak się rozmawia o interesach z Amerykanami, Chińczykami, Japończykami czy Austriakami. Wie, które argumenty trafią, a które nie. Wie, ile może wynegocjować, ile może NAPRAWDĘ wynegocjować, a co się raczej nie uda. W dodatku dał się poznać jako człowiek dążący do celu za wszelką cenę, nawet kosztem położenia własnej głowy pod topór.

Polak bez przeszłości w branży może nie dać sobie rady z doprowadzeniem procesu do końca

Oczywiście, mogą pojawić się głosy w stylu „jakżeż to, płacić Niemco-Austriakowi 100 tysięcy euro miesięcznie?!” Rządzący nami obrali zgoła przeciwny kierunek, na starcie, nie na kooperację. Co gorsza: Diess na czele ElectroMobility Poland nie gwarantuje sukcesu, bo sukces firmy to praca zespołowa. Może jednak istotnie zwiększać prawdopodobieństwo wygranej, jak Lewandowski w ataku albo Klopp w roli trenera. Bo ma predyspozycje i wieloletnie doświadczenie.

Jeżeli mamy jako Polska zacząć produkować polskiego elektryka w 2024 roku, już teraz powinniśmy usłyszeć o pierwszym sukcesie. Te osiągnięcia powinny przychodzić kwartalnie: negocjacje z Lasami Państwowymi zakończone, finansowanie zabezpieczone, partner strategiczny wybrany, umowy podpisane, ruszyły prace na budowie, pierwsza linia produkcyjna gotowa, oto pierwszy produkcyjny prototyp. Przecież jako podatnicy składamy się na ten samochód, więc wypadałoby się podzielić z nami radością przy pracach nad nim.

Ta cisza jest niepokojąca.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 10 głosów Średnia: 4.7]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Exit mobile version