Nieprzyjemna sytuacja. Pewnemu nabywcy Tesli Model S 60 producent wymienił na gwarancji baterię na 90 czyniąc z jego samochodu Model S 90. Auto otrzymało nawet znaczek „Model S 90”. Samochód został sprzedany, później sprzedany ponownie. Trzeciemu właścicielowi auta serwis Tesli wymienił komputer na MCU2, a po pewnym czasie… zablokował dodatkową pojemność baterii. Żeby ją odblokować, żeby znowu mieć „Model S 90”, kierowca musiałby zapłacić 4 500 dolarów, równowartość 20 800 złotych.

Ktoś popełnił błąd, ktoś inny miał za niego zapłacić

Sytuacja miała miejsce w Stanach Zjednoczonych, trudno zatem ocenić, czy w Europie doszłoby do podobnej „poprawki”. Opisał ją Jason Hughes, specjalista od Tesli znany pod pseudonimem wk057 (warto obserwować). Po wymianie baterii Tesla przedstawiała się jako Model S 90, miała wspomnianą etykietę i zasięg typowej „dziewięćdziesiątki”.

Trzeci właściciel zdecydował się na wymianę komputera multimedialnego (MCU), ponieważ samochód pochodził z 2013 roku i przestała w nim działać łączność 3G. Poprawkę w „błędzie konfiguracji” zastosowano, gdy jego auto stało już na podjeździe pod domem, o czym zainteresowanego poinformowano telefonicznie. W efekcie utracił on dostęp do części pojemności baterii, jego Tesla przeobraziła się w Model S 60, auto straciło około 80 mil / 129 kilometrów zasięgu.

Gdy zażądał przywrócenia poprzedniej funkcjonalności, usłyszał, że otrzyma dostęp do całej baterii, kiedy zapłaci 4 500 dolarów, równowartość 20 800 złotych.

Etykietka Tesli Model S 90D. Zdjęcie ilustracyjne, nie wiemy, jaką konfigurację miał opisywany samochód (c) Performance.com.au

Hughes stwierdził, że mógłby odzyskać zablokowaną pojemność baterii, ale wystarczyłoby, żeby samochód połączył się z serwerami Tesli, żeby konfiguracja natychmiast została skorygowana. Właściciel zaczął więc żartować, że to zapewne jego wkład w zakup Twittera przez Elona Muska. Problem powstał prawdopodobnie wtedy, gdy serwis dokonał wymiany baterii na gwarancji i zapomniano o natychmiastowym przycięciu jej pojemności – bo zdarzały się Modele S z większymi pakietami, w których pojemność akumulatora ograniczano software’owo.

Gdy na Twitterze rozpętała się wielka dyskusja dotycząca tego, czy Tesla uczyniła słusznie, czy też nie, i kto był winny, musiał się też dowiedzieć o niej producent. Serwis skontaktował się z obecnym właścicielem samochodu i obiecał, że „zajmie się tym we właściwy sposób”. Nie jest do końca jasne, na czym miało to polegać, ale sądząc po uldze wybrzmiewającej w wypowiedzi Hughesa, producent przywrócił dawną pojemność baterii, ewentualnie zażądał za operację symbolicznej opłaty [spekulacje redakcji Elektrowozu].

Aktualizacja 2022/07/28, godz. 14.26: Jason Hughes napisał na Twitterze, że jego klientowi przywrócono poprzednią pojemność baterii.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 3.3]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: