Niemieckie Centrum Zwalczania Nieuczciwej Konkurencji zdecydowało się na wytoczenie procesu Tesli. Zdaniem organizacji producent wprowadza w błąd klientów, gdy obiecuje funkcje jazdy autonomicznej do końca 2019 roku, bo to… po prostu niemożliwe. Faktycznie, Tesla nie oferuje jeszcze możliwości jazdy autonomicznej – poziomy 4. i 5. oraz wstęp do nich, poziom 3. – choć jest coraz bliżej.

Tesla będzie się tłumaczyć w sądzie. I słusznie

Niemieckie Wettbewerbszentrale powstało na początku XX wieku, by chronić interesy berlińskich producentów fortepianów przed nieuczciwą konkurencją. Mamy więc do czynienia z organizacją, która istnieje już od dłuższego czasu. Centrum uznało, że Tesla okłamuje klientów, gdy informuje o:

• funkcjach jazdy w pełni autonomicznej (FSD),
• dostępności Autopilota,
• możliwości jazdy bez udziału kierowcy do końca roku (źródło).

Według przedstawicieli instytucji, klient może dojść do wniosku, że kupuje samochód, który lada chwila (do końca 2019 roku) będzie w pewnych warunkach jeździł sam – co jest nieprawdą. Choćby dlatego, że niemieckie prawo nie pozwala na tak dużą swobodę jazdy, ale też dlatego, że Tesla dysponuje dopiero zrębem technologii (choć jest tutaj najlepiej rozwinięta w branży).

Tesla faktycznie może przesadzać z obietnicami, ponieważ trudno się spodziewać, żeby normy UNECE przestały obowiązywać albo zostały solidnie zluzowane w przeciągu dwóch miesięcy. Z drugiej strony – firma jawnie ostrzega, że funkcje nadal wymagają obecności kierowcy. W dodatku sam proces przyznawania producentom większych swobód prawdopodobnie właśnie się rozpoczął:

> Europa odpuści Tesli i Autopilotowi? [The Telegraph]

Dodajmy, że Wettbewerbszentrale bywało w przeszłości krytykowane za brak przejrzystości w działaniu. W tej chwili do organizacji należą między innymi niemieccy producenci funkcjonujący w branży motoryzacyjnej (np. Audi, BMW, Daimler) i właściciele sieci salonów samochodowych. Cały spis członków znajduje się TUTAJ.