Rodzina kierowcy, który zginął w Tesli Model 3, postanowiła oskarżyć producenta o przyczynienie się do jego śmierci. Zdaniem prawnika wypadek spowodowany został przez wadliwe działanie systemu Autopilota. Bo właśnie na Autopilocie samochód wbił się pod naczepę z szybkością 109 km/h…
Makabryczny wypadek i pozew rodziny
Do wypadku doszło 1 marca 2019 roku. Tesla Model 3 wjechała pod przyczepę samochodu ciężarowego, a następnie pokonała jeszcze kilkaset metrów. Można się domyślać, że w wyniku uderzenia znacząco ucierpiały głowa i szyja kierowcy.
Według wstępnych ustaleń amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa (NTSB), samochód jechał na Autopilocie, który został włączony około 10 sekund przed wypadkiem. Mniej niż 8 sekund przed zderzeniem systemy Tesli przestały wykrywać ręce człowieka na kole kierownicy (co nie oznacza, że ich tam nie było). W momencie uderzenia w naczepę Model 3 podróżował z szybkością około 109 km/h. Na przeszkodę nie zareagował ani kierowca, ani jego samochód.
Rodzina 50-letniego kierowcy, który zginął w wypadku, uznała, że wytoczy proces Tesli. Chce orzeczenia o winie producenta. Według reprezentującego ich adwokata producent zostanie oskarżony o spowodowanie śmierci (ang. wrongful death) przez wadliwe działanie systemu Autopilota (źródło).
> VW ID.3 z serwisem tańszym o 30 proc. Bonus: VW ID. Crozz jako Volkswagen ID.4? [aktualizacja]
Innymi słowy: choć kierowca włączył Autopilota około 300 metrów przed wypadkiem i nie dotknął pedału hamulca widząc przeszkodę na drodze, rodzina uważa, że to producent auta jest odpowiedzialny za makabryczną śmierć człowieka. Sytuacja jest o tyle nieciekawa dla Tesli, że amerykańskie prawo jest precedensowe. Jeśli firma Elona Muska przegra proces, wszystkie kolejne rodziny, których członkowie odnieśli jakieś obrażenia jadąc na Autopilocie, będą mogli powołać się na wyrok w tej sprawie.
