Wygląda na to, że niemieckie związki zawodowe czują się coraz mniej komfortowo, że muszą walczyć o pracowników w rodzimych firmach, podczas gdy w Giga Berlin nie mają szczególnej władzy a sama fabryka radzi sobie dobrze. Tesla oskarżyła IG Metall o próbę wywoływania niepokojów w placówce przez szukanie sposobu na usunięcie szefa rady zakładowej. Bo nie jest członkiem IG Metall.
Wniosek do sądu o usunięcie człowieka z funkcji w Giga Berlin
IG Metall usiłuje wykorzystać sądy powszechne do pozbycia się szefa rady zakładowej Giga Berlin. Argumentuje, że jego zatrudnienie jest sprzeczne z niemieckim prawem pracy, że osoba, która nie jest członkiem zawodowego [w domyśle: zrzeszonego w IG Metall], nie będzie należycie reprezentować interesów zatrudnionych. Dodajmy, że Giga Berlin jest dziś jedyną fabryką w Niemczech, na teren której nie ma zbiorowego układu pracy. Tymczasem IG Metall martwi się o „fatalne warunki” w placówce.

Wytłaczanie elementów nadwozia Tesli Model Y w Giga Berlin; zdjęcie ilustracyjne (c) Tesla / YouTube
Tesla określiła ruch mianem „desperackiego”. Twierdzi, że organizacja pracownicza wielokrotnie próbowała wywoływać niepokoje w fabryce i przeszkadzać w „drodze Giga Berlin do sukcesu” (źródło). Aktualnie przedstawiciele IG Metall mają w radzie zakładowej Giga Berlin tylko 40 procent głosów – a wybory do niej odbywają się w głosowaniu pracowniczym – nie mają też przewodniczącego. W październiku stracili jednego z przedstawicieli, którego producent zdecydował się usunąć z rady [co sugeruje poważne przewinienie – red.].
Giga Berlin wydaje się oazą spokoju na tle tego, co dzieje się w Niemczech. Od kilkunastu dni w Volkswagenie odbywają się tymczasowe strajki i toczą się negocjacje dotyczące losu pracowników wobec nadchodzących cięć i zamknięć fabryk. Na razie najczęściej używanym słowem jest „pat”. Koncern podkreśla, że potrzebuje szybko dodatkowych pieniędzy, które będą dostępne długofalowo, związki zawodowe z kolei nie chcą słyszeć o obniżaniu pensji, zwolnieniach czy zamykaniu fabryk.