Kraje europejskie coraz poważniej podchodzą do recyklingu baterii z samochodów elektrycznych. Dowodzi tego sprawa z Niemiec: Federalna Agencja Środowiska właśnie nałożyła na Teslę 12 milionów euro kary za niewłaściwe podejście do procesu przetwarzania uszkodzonych ogniw i baterii.
Kara za brak ścisłego trzymania się procedur
Niemieckie prawo wygląda tak: producent lub dystrybutor musi zająć się akumulatorami po ich awarii albo wypadku auta. Jeśli mieliśmy kolizję, w której doszło do uszkodzenia pojemnika baterii, producent jest zobowiązany albo ją przejąć, albo też wskazać firmę, która zajmie się tematem. Chodzi o to, by ogniwa Li-ion – potencjalnie niebezpieczne dla środowiska, ale też stanowiące źródło cennych pierwiastków – były cały czas śledzone.
Tesla ponoć przejmowała akumulatory, lecz nie dopełniła wszystkich niezbędnych formalności. Słowem: zabrakło dokumentacji. To sprowokowało Federalną Agencję Środowiska do nałożenia na producenta kary w wysokości ponad 12 milionów euro (równowartość ponad 55 milionów złotych). Producent oprotestował decyzję, sprawa jest w toku (źródło).
Sytuacja sprawia wrażenie nadmiernego czepiactwa, jednak z naszego punktu widzenia jest korzystna. Za kilka lat zacznie płynąć strumień zużytych ogniw Li-ion, które trzeba będzie jakoś zagospodarować. Przykład akumulatorów ołowiowych pokazuje, że przy odpowiednich regulacjach można odzyskać sporo powyżej 90 procent wszystkich pierwiastków. Jako Europa z ogniwami Li-ion musimy iść w tym samym kierunku, żeby obniżyć naszą zależność od innych państw, gdy chodzi o kobalt, nikiel czy lit.
Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: inna sprawa, że ten niemiecki Ordnung przypomniał nam karę amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) dla Tesli z 2008/2009 roku. Producent nie przedstawił obowiązkowego „Certyfikatu zgodności”, ponieważ nie był w stanie przeprowadzić procedury testowej dotyczącej emisji spalin. Po prostu Tesle Roadster nie miały rury wydechowej, do której dało się wetknąć czujnik – a właśnie od tego zaczynała się procedura certyfikacji auta. Efekt? Kara w wysokości 275 tysięcy dolarów.
Zdjęcie otwierające: przekrój Tesli Model 3 z zaznaczoną baterią, widocznymi silnikami i przewodami prowadzącymi do portu ładowania (c) Tesla