Poprzedni prezes Hondy, Takahiro Hachigo, regularnie rozbawiał specjalistów z branży motoryzacyjnej stwierdzeniami, że „nikt nie chce elektryków, a kluczowe będą hybrydy”. W lutym Honda niespodziewanie zapowiedziała, że Hachigo odejdzie na emeryturę i przekaże pałeczkę nowemu prezesowi, Toshihiro Mibe.
Honda: Jesteśmy otwarci na uformowanie aliansu, by obniżyć koszty produkcji elektryków
Mibe, dotychczasowy szef działu badawczo-rozwojowego w japońskim oddziale Hondy, stwierdził też coś, co japońskie przedsiębiorstwa raczej załatwiają między sobą w zaciszach gabinetów (źródło):
Jeśli sojusz [z kimś] pozwoli Hondzie na szybsze osiągnięcie tego, do czego powinna dążyć, to [firma] będzie dążyła do uformowania aliansu.
Była to odpowiedź na pytanie o strategię dotyczącą elektryfikacji. Reuters nie cytuje żadnych dalszych informacji dotyczących planów producenta, znamy więc tylko ogólne założenia:
- w 2024 roku Honda wprowadzi na rynek amerykański opracowane wraz z General Motors dwa duże auta elektryczne stosujące baterie Ultium,
- japoński producent planuje też zaprezentowanie gamy modeli opartej na własnej platformie e:Architecture,
- w 2040 roku firma ma nadzieję sprzedawać wyłącznie auta elektryczne (BEV) i zasilane wodorem (FCEV),
- w 2050 roku Honda chce być neutralna emisyjnie.
Kooperacja z zewnętrznym partnerem ma pozwolić japońskiemu przedsiębiorstwu na obniżenie kosztów i szybszy rozwój platform. Tak jak kiedyś Honda wyróżniała się wolnossącymi wysokoobrotowymi silnikami spalinowymi, tak teraz mogłaby zaskoczyć świat „nową generacją baterii” – problem tylko w tym, że jej nie ma…
Według nowego prezesa „elektryfikacja jest obecnie niewykonalna z komercyjnego punktu widzenia”, co sugeruje, że całą reszta branży motoryzacyjnej również dokłada do interesu. W 2020 roku marża japońskiego producenta na samochodach wyniosła zaledwie 1 procent.
Zdjęcie otwierające: Toshihiro Mibe, globalny prezes Hondy (c) Honda
