SsangYong zaprezentował pierwsze zwiastuny elektryka rozwijanego pod roboczą nazwą E100. Samochód ma być „rodzinnym SUV-em średniej wielkości” (D-SUV), ale producent przedstawia go używając modelu Korando (C-SUV), nie jest więc jasne, czy auto będzie konkurowało z Kią e-Niro, czy może z Teslą Model Y.
Stawiamy na Kię i segment C-SUV.
SsangYong Korando electric vel Korando e-motion?
Grupa Mahindra, do której należy SsangYong (75 procent udziałów), ma za sobą trudny okres. Z powodu koronawirusa w Indiach i Azji na początku drugiego kwartału 2020 roku raportowano spadek sprzedaży o 88 procent. Z tego względu koncern nakazał południowokoreańskiemu producentowi szukanie innych źródeł finansowania prac nad elektrykiem.
Chyba się udało, skoro SsangYong pokazuje zwiastuny samochodu, ujawnia jego nazwę – e-motion lub Korando e-motion – i podtrzymuje wcześniejsze deklaracje o premierze w pierwszej połowie 2021 roku. Firma chwali się też zasięgiem „ponad 400 kilometrów”, ale przy ostatnich deklaracjach tego rodzaju przyznawano się do stosowania procedury NEDC.
Zakładamy więc, że SsangYong spróbuje wyważyć zasięgi oraz stosunek możliwości do ceny, by zaoferować co najmniej 300 kilometrów na jednym ładowaniu (~450 jedn. NEDC, ~350 jedn. WLTP).
> Kia e-Niro – recenzja właściciela po 1 roku eksploatacji [wideo]
Sylwetka elektrycznego SsangYonga ma być „inspirowana naturą, a w szczególności zwierzętami, które [posiadają kształty] zmniejszające opór powietrza i wody”. Atrapa chłodnicy jest zamknięta, maska zostanie wykonana z aluminium, by obniżyć masę pojazdu. Na rysunkach samochód wygląda tak:
Zamaskowany wariant uchwycony gdzieś na australijskiej ulicy prezentuje się natomiast tak:
Z wcześniejszych zapowiedzi wynikało, że elektryczny SsangYong otrzyma baterię o pojemności 61,5 kWh oraz będzie dysponował silnikiem o mocy 140 kW (190 KM). Gdyby te informacje się potwierdziły i gdyby bazą faktycznie było Korando, mielibyśmy ciekawą alternatywę do Kii e-Niro z baterią 64 kWh oraz MG ZS EV.
