W Rumpt (Holandia) miał miejsce pożar elektrycznego Jaguara I-Pace. Samochód zapalił się w środku nocy w miniony piątek. Przyczyna pożaru na razie nie jest znana, producent przejął auto, by sprawdzić, w jaki sposób mogło dojść do zapłonu. Na całym świecie do końca listopada 2018 sprzedano niemal 4,7 tysiąca Jaguarów I-Pace.
Pożar samochodu elektrycznego: zwarcie czy wandalizm?
Podczas pożaru praktycznie przestała istnieć przednia część auta. Ostały się koła z resztkami opon, półosie i znajdujący się między nimi silnik, czyli lite metalowe elementy. Reszty nie widać. Sądząc po zniszczeniach, pożar mógł się rozpocząć po prawej stronie Jaguara, ponieważ tam zniszczenia są większe niż po lewej stronie, gdzie ocalały nawet niektóre wiązki przewodów i spora część opony.
Przyczyna zapłonu nie jest znana. Portal Electrek dowiedział się od Jaguara (źródło), że przejął on samochód, żeby spróbować dociec, co mogło się stać. Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że auto mogło zapalić się samo z siebie podczas nocnego postoju na podjeździe. Ale oczywiście mogło też dojść do aktu wandalizmu.
Według opublikowanego niedawno raportu, samochody elektryczne ulegają zapłonowi około dziesięć razy rzadziej niż auta spalinowe. Twórca raportu zastrzega jednak, że danych statystycznych jest zbyt mało, by wnioski były reprezentatywne.
> Czy samochody elektryczne palą się częściej? Raport: Nie, 10x rzadziej, ale danych jest mało