Kiedy jako mały chłopiec czytałem Motory, rozpalała mnie myśl, że kiedyś samochody mogłyby jeździć na wodę. Nie na benzynę, na którą brakowało kartek, a jeśli nie brakowało kartek, to brakowało pieniędzy, a jeśli nie brakowało ani kartek, ani pieniędzy, to benzyny po prostu nie było na stacji – o nie! Marzyły mi się samochody na wodę: podpinałoby się taki do kranu, szuuuu, bul-bul-bul, gotowe. Bo woda w kranie była prawie zawsze. Samochód na wodę – to by było coś!
Mam wrażenie, że w ostatnich latach moje marzenie się zrealizowało. Pojąć nie potrafię, dlaczego się przed nim bronimy. Dlatego spisałem to:
Uważam, że dostaliśmy samochody na wodę, czyli elektryczne. I jesteśmy na tyle niemądrzy, że mówimy „Eee, nieee, bo to, śmo, owo”
No, bo popatrzcie tylko: samochód na wodę, super, prawda? – Ale zaraz, hola! – powie sceptyk, internauta Robsonix – Przecież żeby tankować taki samochód na wodę, to trzeba mieszkać w domu, domku, na wsi najlepiej! A jak ktoś mieszka w bloku, w mieście? To co, będzie wiadrem wodę znosił, szlauch z dziesiątego piętra spuszczał? A jak go kręgosłup boli, płaskostopie ma, kolana szpotawe i skoliozę? Albo kran tak źle zamontowany, że nie ma jak wiadra podstawić, żeby się woda nie wylewała? Nie, te samochody na wodę to głupi pomysł, bez sensu, lepiej pojechać na stację, zatankować paliwo i już!
Wtedy by mu ludzie mówili: – Chłopie, niewygoda, ciężary, dobra, niech ci będzie, trochę to trwa. Ale przecież tanio, za darmo prawie, czysto jeździsz, ekologicznie!
W tym momencie w dyskusję włączałby się inny sceptyk, internauta Fabianix: – Może i ekologicznie, ale za długo. No i jakie tanio, skoro drogi jest przecież taki samochód na wodę, droższy niż zwykły na paliwo spalane wybuchowo, a tańszy powinien być, bo woda tańsza w kranie! I w ogóle za duże zużycie tej wody, jedzie się tylko 400 kilometrów i znowu trzeba stawać, a ja na przykład co weekend do Chorwacji jadę. I jeszcze w Alpy na narty. Bez sensu, serio, te samochody na wodę, skoro ja co 100 kilometrów stację mam paliwową imienia błogosławionego Daniela O.
Rozsądni ludzie mówiliby: – Pomyśl tylko, jak masz instalację deszczowoltaiczną, to deszczówkę zbierasz, filtry ją oczyszczają, pakujesz do zbiornika i jedziesz właściwie za darmo. Powietrze za tobą jak kryształ, smrodu nikt nie wącha, obieg zamknięty, prościej się nie da!

Baniaki na siedzeniu – Auto na wodę (c) Puls Biznesu / YouTube
I wtedy kolejny by się odzywał: – Taaak, „deszczówkę”. A co, jeśli przez tydzień słońce będzie, paskudztwo takie, wysoka temperatura i czyste niebo? No i kto mi zagwarantuje, że rząd zaraz podatkiem deszczówki nie obłoży? Albo wody z kranu?
Zamiast za grosze będzie za 4 złote za litr, jak piwa wyższej jakości, zagraniczne, i tyle sobie tanio pojeździliśmy, już to widzę! A ja tymczasem mam napęd hybrydowy, na wodę, owszem, trzeba iść z postępem, ale na benzynę przede wszystkim, a benzyna, wiadomo, samoładująca, napędza jak złoto, na stacjach powstaje, niczego nie zanieczyszcza, wozić nie trzeba, samemu zbierać nie trzeba, szlaucha z okna puszczać nie trzeba. Tylko się pistolet do wlewu pakuje i gotowe. I tanio jest, grosze, ledwie 6 złotych za litr!
Moderator dyskusji by już wtedy cierpliwość stracił, choć człowiek jest do rany przyłóż raczej: – Dobrze, nie ma problemu, być może samochód na wodę nie jest dla Pana. Proszę wybrać auto pod kątem swoich potrzeb, to najlepsza decyzja.
I wtedy pojawiałby się miłośnik innowacji alternatywnych, Włodzimierz Toyo-san-rski: – Samochody na wodę dobre NIE SĄ. Motoryzacyjne do bierze się z paliwa przyszłości, tym paliwem przyszłości jest najpowszechniejszy we Wszechświecie gaz, nazwijmy go: rodzący wodę, hydro genium, żeby móc jeździć na wodę. Prawdziwą przyszłością motoryzacji są samochody na wodę z-gazu-rodzącego-wodę, oto jest prawdziwa przyszłość motoryzacji.
I przyklasnęłoby mu wielu, bo woda z kranu prostacka jest, zbyt powszechna, czasem też zmiany przyzwyczajeń wymaga albo pomyślunku, ale woda-z-gazu-rodzącego-wodę, o, to już innowacja, inżynieryjne wyzwanie, nowoczesność, zupełnie inna jakość.
A na razie? Hm, skoro ten gaz-rodzący-wodę jest na Słońcu i jeszcze nie ma rurociągu do Słońca, to niech będzie tradycyjnie: dziad benzynę tankował, uociec tankował, to i ja tankował będę. Bo w sumie te samochody na wodę to dziwne takie, za nowe, aż tak bardzo to nikt ich nie chciał…