Site icon SAMOCHODY ELEKTRYCZNE – www.elektrowoz.pl

Prototypowa manualna „skrzynia biegów” Toyoty dla elektryka. Mapa VW Golfa, klikanie dźwigni, sprzęgło na sprężynie

Przedstawiciel portalu Car and Driver miał okazję przejechać się elektrycznym Lexusem UX 300e z prototypową manualną „skrzynią biegów”, czy raczej: mechanizmem, który symulował jej działanie. Według Toyoty jest to sposób na uczynienie, by auta elektryczne stały się w odbiorze bardziej podobne do modeli spalinowych. Trudno powiedzieć, dlaczego producentowi tak bardzo na tym zależy; jedno z wytłumaczeń to możliwość użycia elektryka do udawania różnych samochodów konwencjonalnych.

„Manualna skrzynia” w samochodzie, który nie ma nawet biegów

Auta elektryczne mają przekładnie, ale te są zazębione na stałe; tylko bardzo nieliczne modele wyposażono w faktyczne biegi, nad których zmianą w całości czuwa komputer. Pedał przyspieszenia działa jak regulowany potencjometr i to w sensie dosłownym: im jest głębiej wciśnięty, tym do silnika trafia większa moc (łac. potentia).

Toyota uważa jednak, że choć w hybrydach symulowanie biegów nie ma sensu (porównaj np. z Hondami e:HEV), to w elektrykach jest potrzebne. Dwa lata temu złożyła wniosek patentowy na cały mechanizm udający manualną zmianę przełożeń. Car and Driver miał okazję przetestować go na torze. Okazało się, że mocno przypomina on klasyczne rozwiązanie i idea „wydaje się znacznie mniej głupia” niż na początku.

Odgłosy wydawane przez „silnik” są emitowane przez głośniki, inżynierowie Toyoty kupili na wolnym rynku mapę dźwiękową VW Golfa i, jak mówi przedstawiciel Car and Driver, całość była za głośna przy delikatnym przyspieszaniu, żeby była naprawdę przekonująca (źródło). „Biegi” wchodziły z kliknięciami typowymi dla kontrolerów do gier zamiast odczuciem zazębiających się trybów, ale cała reszta funkcjonowała poprawnie.

Samochód starał się udawać, że ma pod maską czterocylindrowy silnik, „tracił moc” przy zbyt wysokich obrotach a przy wciśniętym sprzęgle jechał „na luzie”. Redukcja aktywowała silniejszą rekuperację, zbyt niskie „obroty” przy próbie ruszenia… „gasiły silnik”. Próba przyspieszenia na szóstym biegu przy 1 500 obr/min powodowała emisję dodatkowych niskich tonów a samo rozpędzanie się przebiegało jak w zwolnionym tempie, niczym w samochodzie spalinowym.

Dźwignia zmiany biegów i obrotomierz w elektrycznym Lexusie (c) Lexus

Wrzucenie „jedynki” przy 97 km/h wysłało obrotomierz do 10 000 obr/min i na tym koniec. Nie było symulacji wybuchu pod silnikiem. Okazało się też, że pedał sprzęgła był opcjonalny, kierowca mógł zmieniać „biegi” nie dotykając go.

Toyota pracuje obecnie nad różnymi profilami „silnika i skrzyni”, co w przyszłości może oznaczać opcję przełączania między rozmaitymi charakterystykami samochodów. Nabywca następcy Lexusa RZ 450e mógłby jeździć symulacją hybrydowej Corolli albo Lexusa LFA.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 1 głosów Średnia: 4]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Exit mobile version