Jeśli chodzi o aktualizacje online, przeciętny, nawet nowy samochód wygląda na tle Tesli jak system MS-DOS przy Windows 7: bez wizyty w warsztacie i „podłączenia pod komputer” nie ma mowy o nowszej wersji software’u. Na szczęście inni producenci zaczynają nadrabiać zaległości.
Aktualizacje online w samochodach innych niż Tesla
Już dziś samochody wyposażane są w systemy, które automatycznie zbierają dane i pozwalają na diagnostykę pojazdu przez internet. Temat pojawił się choćby przy problemach z baterią, których doświadczyło kilka egzemplarzy Chevroleta Bolta.
> Chevrolet Bolt ma problemy z baterią, na razie kilka doniesień. GM potwierdza
General Motors zapowiada, że jeszcze w tym, 2019 roku, wprowadzi na rynek samochód, który sam pobierze aktualizacje i zainstaluje je w dogodnym momencie. W przyszłym roku podobne auto chce mieć Ford. Podobne rozwiązania w 2020 roku planuje Volkswagen (zacznie się od ID.3 / Neo), a w 2021 roku – BMW (iNext).
Jak dowiedział się Wall Street Journal, firma Harman International, dostawca systemów elektroniki dla branży motoryzacyjnej, „współpracuje z co najmniej 10 dużymi producentami samochodów, żeby stworzyć technologię bezprzewodowej aktualizacji software’u”.
Jednak funkcja, która jest standardem w telefonach, komputerach czy samochodach Tesli, może być trudna we wdrożeniu w motoryzacji. System Tesli został zaprojektowany i przemyślany od podstaw zanim jeszcze powstał pierwszy stosujący go samochód. Z kolei w tradycyjnych autach stosuje się setki rozmaitych rozwiązań, które niekoniecznie są ze sobą kompatybilne.
Z drugiej strony, jak wylicza Evannex/InsideEVs powołując się na ABI Research, w 2018 roku General Motors wydało około 17 miliardów dolarów na rozwiązanie problemów z układem kierowniczym (źródło). Kierowcy wracali do salonów, a GM pokrywało pełne koszty naprawy. Tymczasem błąd można by było usunąć uruchamiając zdalną aktualizację systemu…
Ilustracja otwierająca: ekran aktualizacji oprogramowania w Tesli Model S (c) Daerik / YouTube