Akido Toyoda, prezes Toyoty, nie ustaje w walce z autami elektrycznymi. Jego zdaniem Japonia zbyt pochopnie podchodzi do tematu ograniczania dostępności aut spalinowych. Ostrzega, że cały obecny model biznesowy przemysłu motoryzacyjnego „się zawali” i grozi utratą milionów miejsc pracy.
Akido Toyoda w kontrze do samochodów elektrycznych
Cytowany przez Wall Street Journal Akido Toyoda grozi konsekwencjami, lecz sprytnie ubiera je w słowa. To dość oczywiste, że cały obecny model biznesowy przemysłu motoryzacyjnego się zawali, skoro opiera się na samochodach spalinowych, a świat prze do ograniczenia emisji dwutlenku węgla, bo zaczyna się nam, dosłownie!, robić gorąco.
Według prezesa Toyoty Japonii nie wystarczy latem energii, jeśli wszystkie samochody będą elektryczne. Kraj będzie musiał zainwestować od 14 do 37 bilionów jenów (równowartość od 491 miliardów do 1,3 biliona złotych) na przystosowanie infrastruktury. Dlatego retorycznie pyta:
Czy politycy rozumieją, gdy mówią „Pozbądźmy się wszystkich samochodów wykorzystujących benzynę”?
Jego zdaniem auta elektryczne są przereklamowane, a osoby popierające elektryki nie biorą pod uwagę emisji powstającej podczas wytwarzania energii (źródło). W Polsce jest to argument, który znamy jako „prąd z węgla”. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak dodać, że Toyota wprowadziła już na rynek elektrycznego Lexusa UX 300e i zapowiedziała prezentację nowego elektryka opartego na platformie e-TNGA:
> Toyota ogłosiła, że „w nadchodzących miesiącach” pokaże elektryka na e-TNGA. To chyba ten pierwszy
Japoński producent chce być też pierwszą firmą na świecie, która seryjnie produkuje samochody wyposażone w ogniwa ze stałym elektrolitem. Prezentacja pierwszego prototypu może mieć miejsce już w 2021 roku.
Zdjęcie otwierające: Akido Toyoda przedstawia Toyotę Suprę (c) The Economic Club of Washington / YouTube