Stefan Hartung, prezes Boscha, szacuje, że pojazdy napędzane silnikami spalinowymi będą żyły z nami przez co najmniej 30-35 lat, czyli przed drugą połową wieku się ich nie pozbędziemy. Nawet gdyby wszyscy producenci już teraz przestawili się na elektryki, wymiana taboru potrwałaby 16 lat, a przecież większość tradycyjnych firm skupia się na modelach spalinowych. W dodatku Niemcy będą chętne, żeby wytwarzać tradycyjne napędy.
Bosch jest dziś jednym z największych dostawców podzespołów i części dla branży motoryzacyjnej.
Bosch martwi się o wagę baterii i uspokaja, że silniki spalinowe jeszcze pożyją
Według prezesa firmy części pojazdów nie da się tak po prostu zelektryfikować, czego przykładem są choćby maszyny rolnicze. Kombajny pracują do 12 godzin dziennie i potrzebują 250-300 kW mocy. Gdyby chcieć je wyposażyć w baterie o właściwej wielkości [3-3,6 MWh – przyp. red.], „prawdopodobnie zapadłyby się w ziemię”, wyraził swoje obawy Hartung (źródło).
Jako ciekawostkę dodajmy, że do zapewnienia wspomnianej mocy kombajny zużywają 10-20 litrów paliwa na hektar, a jeden hektar obrabiają średnio przez około 10-12 minut, co daje średnio 75 litrów na godzinę.
Prezes Boscha zaznacza, że wyliczone 16 lat na kompletną wymianę taboru dotyczy sytuacji, gdy pojazdy spalinowe z miejsca przestają być produkowane. Tymczasem, przypomina też, producenci samochodów ostrzegają, że elektryfikacja zajmie więcej czasu niż się pierwotnie spodziewano, nawet mimo faktu, że rynek aut elektrycznych rośnie.
Hartung sądzi, że wyznaczenie celów emisyjnych przez Unię Europejska było ważne, tym niemniej Niemcy „będą produkować spalinową technologię”, bo „nie da się zmusić klientów spoza Europy, żeby z niej nie korzystali”.