W zwariowanych czasach przyszło nam żyć. Dotychczas na Tesle decydowały się raczej osoby i regiony postępowe (przykład: Kalifornia), teraz, przez ostatnie działania Elona Muska, marka zaczyna odstraszać dotychczasowych zwolenników, ale za to zyskuje wśród tradycjonalistów, wynika z amerykańskich badań. Nawet Donald Trump zapowiedział właśnie, że dziś rano kupi Teslę. Następnymi do gorącego wyznania wiary w misję Tesli powinni być Dariusz M. i Dominik Tarczyński.
Akcje Tesli, czyli wstrząs za wstrząsem
Kurs akcji Tesli właśnie zjechał do poziomu 50 procent wartości w stosunku do szczytu w grudniu 2024 roku. Media przedstawiają to jako wielki upadek Tesli-dziecka-Elona-Muska, w pewnym stopniu tak jest, ale gwoli uczciwości warto dodać, że ostatnie działania prezydenta Trumpa powodują spadki kursów właściwie wszystkich amerykańskich spółek. Pojawiają się nawet memy, które przypominają Trumpowi jego własne słowa, że prezydent, który doprowadza do takiej sytuacji, powinien natychmiast zrezygnować.
Zgodnie z badaniami sprzed około tygodnia, amerykańscy zwolennicy Demokratów – w tytule nazywamy ich postępowymi, o raczej lewicowych poglądach – odwracają się od Tesli. Producent traci w stanie, który dotychczas ciągnął w górę statystyki sprzedaży i promował markę, czyli w Kalifornii. Niektórzy twierdzą, że to tylko efekt nasycenia rynku, co ma sens. Tak czy siak: skutki są trudne do przewidzenia, bo ta grupa była zawsze znacznie bardziej zainteresowana samochodami elektrycznymi.
Z drugiej strony marka Tesla zyskuje wśród zwolenników Republikanów (tradycjonaliści). Nigdy nie byli oni szczególnie chętni do zakupu elektryków, ale mogą przynajmniej częściowo zbilansować odejście nabywców z pierwszej grupy (źródło). Tę niechęć w akcjach i czynach wyrażał ostatnio Donald Trump, jednak zmienił zdanie. Właśnie ogłosił, że „dziś rano ma zamiar kupić zupełnie nową Teslę”, za co podziękował mu sam Elon Musk. „Ranek” rozpoczyna się w Waszyngtonie około południa czasu polskiego:
Nota od redakcji Elektrowozu: jak to napisaliśmy komuś na Iksie, jako redakcja znaleźliśmy się w zaskakującej sytuacji. Przez pierwsze siedem lat życia Elektrowozu staraliśmy się tłumaczyć Teslę i Elona Muska, opisywać fakty i bronić prawdy. Najczęściej byliśmy w kontrze do grup tradycjonalistycznych, które nie miały żadnych oporów ze stosowaniem kłamstwa jako argumentu.
Teraz nagle okazuje się, że jesteśmy w tej samej ekipie, co Dominik Tarczyński 🙂
Nota 2: podczas pracy nad artykułem dostaliśmy kilka SMS-ów od Czytelnika. Oto treść jednego z nich, która chyba dobrze podsumowuje uczucia osób posiadających Teslę. Mimo wszystko jako redakcja wierzymy w nasze europejskie opanowanie i umiejętność dyplomatycznego rozwiązywania sporów.
Sam sie zastanawiam co dalej? Auto jest swietne, ale polityka prezesa nie powoduje ze czuje sie z tym lepiej. W usa sa ataki na wlascicieli tesli, nie wiem czy u nas tez bedzie to faktem